Do Polski w ostatnich latach napływa coraz więcej Czeczenów. Traktują nasz kraj zwykle jako jedynie punkt w ich dalszej podróży na Zachód. Jednak nie wszyscy - i niestety nie jest to pozbawione niebezpieczeństw. O ile w latach 90. przyjeżdżający do nas Czeczeni byli ludźmi pokojowymi, uciekającymi przed rosyjskim reżimem i wojną, to dzisiaj zdarzają się wśród Czeczeńców islamscy dżihadyści. Niewykluczone, że część z nich kreuje sam Kreml. O sprawie mówi w rozmowie z portalem Onet.pl Adam Borowski, były opozycjonista i znawca problematyki czeczeńskiej. 

"Sęk w tym, że dzisiaj mamy do czynienia nie tylko z problemem ekonomicznym, ale również religijnym. Wielu Czeczenów bardzo się radykalizuje" - powiedział Borowski.

"Ta grupa Czeczenów, która przybywała tu w poprzednich latach, wyznawała islam, ale szanowała prawa i kulturę innych krajów. Niestety, coraz częściej okazuje się, że ich dzieci nie integrują się. Do Europy napłynęło mnóstwo islamskich ideologów z Bliskiego Wschodu, którzy nauczają w meczetach i wywierają na nich ogromny wpływ. Wielu tych młodych Czeczenów walczy dzisiaj w szeregach ISIS. Niedawno w Wiedniu spotkałem się z moim czeczeńskim kolegą. Jego osiemnastoletni syn uciekł z domu i wyjechał walczyć do Syrii. Płacząc, pokazał mi jego zdjęcie, gdy już nie żył. To jest niestety ból" - opowiada Borowski.

Odpowiadając na pytanie, dlaczego młodzi Czeczeni radykalizują się, Borowski odpowiedział:

"Bo co im Europa proponuje? Konsumpcję i hedonizm. Nic więcej. Młody człowiek, jeśli nie jest zepsuty, to szuka wartości. Oni, często znajdują je niestety w radykalnym islamie".

Jak dodaje, w Polsce jest poważne zagrożenie terroryzmem ze strony zradykalizowanych Czeczenów, wcześniej często walczących przeciw Rosji.

"Oczywiście, że realne zagrożenie. Z tym że sami Czeczeni podchodzili do mnie i pytali, dlaczego nasze służby nie reagują, bo w Polsce są wysłannicy "Państwa Islamskiego". Tak że ja wiedziałem o tym już wcześniej od samych Czeczenów. To byli ludzie, którzy walczyli z Rosjanami, byli świetnie wyszkolonymi żołnierzami i w związku z tym oferowano im duże pieniądze, żeby pojechali walczyć do Syrii w szeregach ISIS" - powiedział Adam Borowski.

"Istnieje bardzo realne niebezpieczeństwo, że Putin za pośrednictwem Kadyrowa wysyła tu swoich agentów, a może i terrorystów. Przykład braci Carnajewów z USA najlepiej to potwierdza. Wyjechali do Stanów Zjednoczonych, uczyli się w dobrych szkołach, po czym jeden z nich poleciał do Moskwy, następnie przepadł na pół roku na Kaukazie, a na koniec wrócił do Ameryki i przeprowadził razem z bratem zamach" - dodaje.

ol/Onet.pl, Fronda.pl