Właśnie się z nami żegnający rok 2016 był szczególny, gdy chodzi o politykę międzynarodową. Przyniósł sensacyjne zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach na 45. prezydenta USA‒wbrew mediom i elitom, co jest coraz powszechniejszą praktyką w świecie: niemal wszędzie trwa swoisty „bunt mas”, by użyć tu tytułu książki Ortegi y Gasseta.

NATO‒po latach uśpienia‒pokazało, że żyje i chce odgrywać istotną rolę w zakresie globalnego bezpieczeństwa: szczyt w Warszawie był wielkim sukcesem nie tylko Polski i krajów bałtyckich także dlatego, iż daleko wyszedł poza wstępne zamiary przedstawione w Newport AD 2014.

W Turcji, jednym z kluczowych państw z punktu widzenia inwazji imigrantów, głównie islamskich, Erdogan stłumił zamach stanu i w Ankarze nie zapanował chaos‒a to byłby najgorszy scenariusz i w kontekście tego bardzo ważnego kraju członkowskiego NATO z bazami lotnictwa USA, ale też w kontekście pozaeuropejskich uchodźców.

Wzrastała, niestety, rola Rosji na Bliskim Wschodzie‒interwencja Moskwy w Syrii spowodowała, że z Kremlem bardziej liczyć się musi i Izrael i Egipt. Zwiększyła się rola Iranu w regionie i szerzej: w świecie islamu.

Pogłębiły się konflikty w świecie arabskim. W Bułgarii i Mołdawii pod koniec roku prezydentami zostali politycy prorosyjscy.

A Polska kontynuowała prowadzenie samodzielnej polityki zagranicznej, na miarę jednego z największych państw UE.

Ryszard Czarnecki

Gazeta Polska Codziennie 31 XII 2016