Zapytałem znajomej co to jest „gościnia”? Nie wiedziała. Znajoma jest kobietą, zapewniam. Zapytałem drugiej- wysyłając jej smsa. Odpowiedziała : „ nie rozumiem „. Odpisałem :” ja też „. Potem wysłałem jeszcze drugiego smsa , ale nie zacytuję, bo było tam brzydkie słowo o języku feministek i owładniętych ‘ polityczną poprawnością ‘ facetów. Otóż „ gościnia „ to gość , ale płci żeńskiej. Czy wyobrażacie sobie Państwo feministkę , która szanuje polskie tradycje i obyczaje ( wiem , że to się wyklucza) i do tego jest osobą wierzącą, zatem mówi „ Gościnia w dom, Bóg w dom” ? Ja sobie nie wyobrażam, ale może ktoś po dłuższej wizycie w „ Coffee Shopie” w Amsterdamie rzeknie i tak.

Idąc ta drogą - chociaż odradzam- można usłyszeć na przykład : „ ministerka przyjęła gościnię”. Tłumacząc  na język polski naszych dziadków i rodziców, ale też , głęboko w to wierzę , naszych dzieci i wnuków ,oznacza to; „ pani minister przyjęła gościa , który jest kobietą”. Na przykład Annę Grodzką,. Dziś już zapomniana, choć przed pięcioma laty miała  być dowodem tego, że Polska nie jest już wsteczna i zacofana, ale postępowa, liberalna i „ do przodu”. Skoro już padło to określenie to przypomina mi się realistyczny apel  do niektórych osobników- modernizatorów: „ Nie bądź taki do przodu - bo cię z tyłu zabraknie”. Chociaż mówiono też inaczej ,  całkiem odwrotnie, bo do maruderów:” Nie bądź taki do tyłu , bo cię sznurówki wyprzedzą”.

Wracając do” gościni” wyraz ten zobaczyłem pierwszy raz dziś na lewicowym portalu internetowym . Jest on lewicowy integralnie. Na przykład tytuł wywiadu o uchodźcach to egzemplifikacja ideologicznego podejścia do rzeczywistości, które jest prostym tej rzeczywistości zaprzeczeniem:       „ Wszyscy jesteśmy imigrantami”. Otóż nie wszyscy. Tylko znikoma mniejszość. Choć ogon także tutaj chce merdać psem .

Tuż obok komentarz, iż Donalda Trumpa popierają w USA:”  Biali mężczyźni, niemłodzi i słabo wykształceni”. Nie znam Trumpa , ale znam ten język. Bo przecież wyborcy PiS to od lat ludzie „ starsi , niewykształceni , z małych ośrodków i wsi”. Szerokość geograficzna różna, ale lewicowa pogarda ta sama. Ze względów rasowych- Polska jest pod tym względem dość jednolita- amerykańskich                „ białych” nad Wisłą, Odrą, Bugiem i Wartą zastąpili obywatele z tzw. prowincji. I za Wielką Wodą i u nas elity patrzyły, patrzą i będą patrzeć  na nich z wysokości ostatniego piętra Pałacu Kultury czy nowojorskich wysokościowców . Jednocześnie oczywiście będą mieli pełne usta frazesów o równośc. Jak to lewica .

 Ów lewicowy portal publikuje też - jakże to oryginalne- krytykę rządzącej polską prawicy. Czytamy:    „ Ustawa o ziemi to fobia PiS przed niemieckimi kolonizatorami”. Mój Boże, jakże prowincjonalna ta nasza lewica . Istny zaścianek na tle Europy! Bez ironii. Gdyby choć trochę liznęli najnowszej historii Starego Kontynentu to by wiedzieli, że to lewicowy , a nie centrowy czy prawicowy rząd wywalczył  1992 roku - przez odrzucenie Traktatu z Maastricht - ustępstwa Brukseli dla Królestwa Danii  właśnie w zakresie  sprzedaży ziemi cudzoziemcom. A konkretnie chodziło o Niemców mających zakusy na ziemię Duńczyków, w szczególności w przygranicznych regionach tego kraju. A że przewaga siły nabywczej naszych zachodnich sąsiadów nad gospodarzami eskapady Jana Chryzostoma Paska była olbrzymia, więc dzielne Duny wywalczyły derogację ( wyjątek) od unijnego prawa w tym zakresie .

Prowincjonalna lewica w Polsce nawet nie zna najnowszych dziejów lewicy zachodnioeuropejskiej. Wstyd, towarzysze.

* Tekst ukazał się w dzisiejszej " Gazecie Polskiej"

Ryszard Czarnecki/salon24.pl