W piątek odbyły się pierwsze rozmowy Polska – Unia Europejska po utworzeniu nowego rządu RP. Minister ds. europejskich Konrad Szymański rozmawiał w Brukseli z przedstawicielami Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej. I cóż się okazało?

Wbrew propagandzie niechętnych (to eufemizm!) rządowi mediów i Platformy Obywatelskiej nie było żadnego trzęsienia ziemi. Komisja Junckera nie odwróciła się plecami do Warszawy tak, jakby tego pewnie chcieli ci, którzy temu rządowi powtarzają co chwilę, niczym dzieci w piaskownicy, „skuś baba na dziada”.

Polska jest dużym, szóstym co do wielkości krajem UE i w Unii wiedzą, że z takim państwem, jak nasze muszą się liczyć. Poprzednia władza nie zdawała sobie zupełnie sprawy z potencjału politycznego i demograficznego Rzeczpospolitej i relacje z UE widziała na zasadzie „będę na skinienie” albo „nadaję się idealnie do wypełnienia funkcji: „przynieś, podaj, pozamiataj”. No to Bruksela traktowała koalicję PO-PSL „z buta”. Tak było przy Pakiecie Klimatycznym, czy przy opracowaniu wspólnej unijnej polityki energetycznej. Te czasy się skończyły i wie o tym i Bruksela i Warszawa.

Ryszard Czarnecki

*komentarz ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (21.11.2015)