Codziennie o uchodźcach. W środę debata w Sejmie RP i Parlamencie Europejskim. W czwartek głosowanie w PE i ciąg dalszy nawałnicy medialnej w Polsce. W piątek czytam brytyjski „The Economist” ‒ na okładce uchodźcy i tytuł „Exodus”.

Niemiecki lewicowy dziennik „Sueddeutsche Zeitung” na pierwszej stronie daje zdjęcie muzułmańskiej rodziny zawracanej z węgierskiej granicy na stronę Serbii. Centroprawicowy niemiecki „Frankfurter Allgemeine Zeitung” z kolei na tytułowej stronie informuje, że w Berlinie policja zastrzeliła islamistę („Die Berliner Polizei hat einen Islamisten erschossen”). W wychodzącej w Brukseli anglojęzycznej „Politico” na pierwszej stronie roześmiany uchodźca-brodacz w pociągu na granicy Serbii i Węgier. We francuskojęzycznym „Le Soir” jako news nr 1 informacja, że władze frankofońskiego regionu Walonia przeznaczą do 10 milionów euro na naukę języka francuskiego imigrantów.

A ja się zastanawiam, dlaczego tak dużo mówimy o gościach, a tak mało o gospodarzach? Dlaczego media i inni politycy, którzy populistycznie, by zyskać poklask lewicowo-liberalnych mediów, zapraszają imigrantów: „przyjeżdżajcie!” nie myślą o panu Kowalskim czy pani Nowak, których dzieci wyjechały „za chlebem” do Anglii, Irlandii czy Islandii (specjalne podaję te kraje, bo w nich Polacy stanowią największą mniejszość narodową). A dziś to z kieszeni Kowalskiego i Nowak – bo pieniądze z UE to przecież tylko część kosztów utrzymania imigrantów – będzie finansowany ten, głównie islamski, exodus. Więcej empatii dla Polaków, gdy mowa o imigrantach!

Ryszard Czarnecki

*komentarz ukazał się w "Gazecie Polskiej Codzienne" (19.09.2015)