W rozmowie z Polskim Radiem 24 wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, Ryszard Czarnecki odniósł się raz jeszcze do apelu liderów czterech frakcji w PE o odwołanie go z tej funkcji. Polityk wyraził przekonanie, że jego losy są w zasadzie przesądzone.

"Matematyka jest tutaj prosta – ci, którzy chcą odwołać Polaka mają wyraźnie więcej głosów niż potrzeba"- ocenił eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, który jednocześnie zapewnił, że "nie będzie się kajał".

"Uważam, że politycy totalnej opozycji, którzy wciągając instytucje międzynarodowe i media do ataku na Polskę i załatwiając w ten sposób swoje partykularne, partyjne interesy, robią rzecz fatalną"- podkreślił Ryszard Czarnecki. Polityk nie wycofa się ze swoich słów na temat europosłanki Platformy Obywatelskiej, Róży Thun. Jak podkreślił wiceprzewodniczący PE, Thun dopuściła się ataku na Polskę, najpierw głosując za rezolucją, która w ostateczności może doprowadzić do sankcji wobec naszego kraju, a następnie mówiąc w zagranicznych mediach, że demokracja w Polsce "wyparowuje". 

"Skrytykowałem te wypowiedzi i dalej krytykę podtrzymuję. Podczas oficjalnego spotkania z przewodniczącym PE Tajanim umówiliśmy się, że jego przebieg zostanie między nami"- powiedział Czarnecki w Polskim Radiu 24.

Jeżeli polityk PiS zostanie odwołany ze swojej funkcji w Parlamencie Europejskim, będzie to wyraźny sygnał, jaki jest stosunek unijnych elit do Polski. Ubolewamy nad tym, choć... 

Być może eurolewactwo zatriumfuje, ale będzie to triumf jedynie połowiczny, a europoseł PiS, nawet jeżeli rzeczywiście straci stanowisko wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego będzie podtrzymywał swoje stanowisko w sprawie działań takich polityków, jak Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein.

yenn/Polskie Radio, Fronda.pl