Według sondażu "Washington Post" i telewizji ABC News, już tylko 43% mieszkańców USA aprobuje sposób sprawowania urzędu przez prezydenta. Ponad połowa sprzeciwia mu się.  To najgorszy wynik dla Obamy w sondażach przeprowadzanych regularnie przez te media. Podobnie ocenili prezydenturę Obamy respondenci w sondażu "Wall Street Journal" i telewizji NBC News. Z prezydenta zadowolonych jest tam 44% Amerykanów. Odmiennego zdania jest  51% respondentów. Należy dodatkowo zaznaczyć ,że 70% Amerykanów jest zdania, że sprawy kraju idą w złym kierunku, co może jeszcze gorzej wpłynąć na notowania urzędującego prezydenta.


Aż 62% źle ocenia politykę ekonomiczną Obamy zaś  60% nie aprobuje jego polityki w sprawie redukcji deficytu budżetowego. 44% wyborców mówi, że w wyborach prezydenckich w przyszłym roku będzie raczej głosować na republikańskiego kandydata. Tylko 40% zamierza głosować na Obamę. Reszta respondentów  jest niezdecydowana.  Okazuje się, że Obama jest pozytywnie oceniany (62%) tylko w kwestii walki z terroryzmem, co do tej pory było raczej domeną prawicy. Niewątpliwie prezydentowi pomogło złapanie Osamy bin Ladena.  


Wielu amerykańskich komentatorów jednak podkreśla, że te badania nie przesądzają o przegranej Obamy w nadchodzących wyborach. Wiele zależy od tego kto wygra prawybory w Partii Republikańskiej. Na razie największe szanse zdaje się mieć Mitt Romney.  Jednak może on mieć problem z przekonaniem do siebie chrześcijańskich wyborców i katolików. Jest on bowiem mormonem i jego poglądy w kwestiach pro-life są dosyć chwiejne.  Coraz silniejszy jest również gubernator Teksasu  Rick Perry, który jednak może zrazić do siebie niezależnych wyborców i umiarkowaną prawicę, która jest niechętna kowbojskiemu stylowi byłego zastępcy Georga W. Busha.   

Sondaże pokazują jednak, że Amerykanie mają dosyć  rewolucji Obamy, który odniósł sukces jako medialny heros, ale nie poradził sobie zupełnie w realnym działaniu. Oczywiście sukcesywnie wprowadza on swoje lewicowe pomysły do życia, rozszerzając prawo do zabijania nienarodzonych dzieci czy robiąc „tęczową rewolucję” w armii USA.  Amerykanie widzą jednak, że gospodarka w rękach lewicy to najgorsza możliwa opcja. Na dodatek reakcja na schwytanie mordercy  bin Ladena, pokazuje, że Amerykanie tęskną za silnym i dumnym państwem. Barack Obama, który został nazwany „czarnym Keneddym” nie ma niestety nic wspólnego z legendarnym amerykańskim prezydentem. No, może poza urokiem osobistym. Demokraci zdają sobie sprawę, że jeżeli przeciwko prezydentowi stanie mocny republikanin, to najprawdopodobniej nawet urok Obamie nie wystarczy.   


Ł.A/Washington Post/ wp.pl/ ABC News