Po rekonstrukcji rządu obserwatorzy sceny politycznej w Polsce zastanawiali się, jaką drogę obierze nowy szef MSZ Jacek Czaputowicz. Jak donosi RMF FM – nowy minister ma zamiar rozpocząć gruntowne zmiany kadrowe w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

Według informacji radia, to właśnie niechęć Waszczykowskiego do zwolnień w MSZ oraz przyjmowania nowych ludzi bez doświadczenia politycznego miała przesądzić o dymisji. Inaczej ma postąpić nowy minister, który ma zwolnić starych pracowników - przede wszystkim tych, którzy są absolwentami moskiewskich szkół.

MSZ ma zacząć przyjmować nowych ludzi, nawet kosztem niższego poziomu umiejętności. Według RMF FM Czaputowicz w trakcie pełnienia funkcji wiceministra resortu obniżył próg zdawalności testu w trakcie ostatniego naboru na aplikację dyplomatyczno-konsularną oraz zwolnić ówczesnego dyrektora Akademii Dyplomatycznej Artura Harazima. Próg – jak potwierdza MSZ – rzeczywiście został obniżony.

Powodem miał być fakt, że sam test był trudniejszy niż przed rokiem i na wczesnym etapie postępowania przeszło31 kandydatów, a więc mniej niż miejsc na aplikacji.

Tymczasem są głosy wskazujące, że minister Czaputowicz powinien zacząć uzdrawianie MSZ... od siebie. Witold Gadowski przed dwoma dniami na antenie „Telewizji Trwam” mówił:

To człowiek, którego poznałem pod koniec lat 80., zawsze związany z ludźmi typu Bronisław Geremek, czyli z taką lewicą laicką; człowiek, który od 1990 r. już jest w Ministerstwie Spraw Zagranicznych na różnych stanowiskach i którego poglądy są głęboko dalekie od naszych niepodległościowych postulatów i marzeń”

Dalej podkreślił, że jest zaskoczony:

[…] że tego typu człowiek, człowiek z korporacji Geremka, która dominuje i rządzi w Ministerstwie Spraw Zagranicznych od początku istnienia III RP, naraz zostaje wysunięty na szefa resortu, który jest jednym z najważniejszych dziś resortów w realizacji polskiej polityki”.

dam/RMF FM, Telewizja Trwam