Każdy nowy tydzień, a z nim kolejny numer „Newsweeka” sprawia, że w redakcji portalu Fronda.pl zastanawiamy się, czy można jeszcze bardziej przekroczyć granice dobrego smaku, granice braku rzetelności dziennikarskiej i zwykłej przyzwoitości. Po okładkach (nie mówiąc już o zawartości pisma) z całującymi się lesbijkami oraz ich adoptowanym dzieckiem albo z ukrzyżowanym Palikotem, czy przybitym do krzyża Tu-154 za każdym razem myśleliśmy, że nie da się zrobić nic bardziej obrzydliwego. Dzisiejszy numer z parą całujących się kapłanów, zaopatrzony tytyłem: „Seks po bożemu” dowodzi, że jednak można.
I nie chcę się tu rozpisywać nad samą szpetną fotografią, jaką szokuje tygodnik. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że to tani i prymitywny chwyt marketingowy, który ma sprawić, że jeszcze więcej czytelników, zaciekawionych kontrowersyjnym zdjęciem sięgnie po piątaka do kieszeni i podbije Lisowi sprzedaż. Problem w tym, że realizując swoje cele tygodnik posługuje się szpetnymi kłamstwami, zaczynając od tego, że nazywa „Frondę” miesięcznikiem (kwartalnik!), aż po stwierdzenia, że homolobby rządzi polskim Kościołem, które na łamach „Frondy” nigdy nie padły.
Kłamliwe tezy w artykule redaktora Cezarego Łazarewicza zajmują jednak znacznie mniej miejsca niż soczyste opisy księżowskich randek. I to właśnie pokazuje, o co naprawdę twórcom „Newsweeka” chodzi. Nie tylko o szokowanie, ale o stworzenie wrażenia, że Kościół jest zbiorowiskiem hipokrytów, którzy zabraniają używania prezerwatyw, seksu przed ślubem i potępiają homoseksualizm, zaś nocami odwiedzają gejowskie darkroomy czy umawiają się na seks na plebanii. A potem, jak gdyby nigdy nic, pobożnie stają przed ołtarzem i odprawiają poranną mszę świętą.
Artykuł obfituje w wypowiedzi księży, jakie autor zebrał podszywając się pod duchownego na popularnym portalu dla homoseksualistów Gejowo.pl. Nie wnikam już w to, czy redaktor Łazarewicz sprawdził, czy podający się za księży forumowicze w rzeczywistości nimi są. Nawet jeśli tak, to stworzenie całego artykułu na bazie wypowiedzi tylko takich kapłanów tworzy nieodparte wrażenie, że tak właśnie wygląda polskie duchowieństwo. Że nie ma w nim księży z prawdziwego powołania, świętych kapłanów, którzy żyją według bożych zasad. Łazarewicz tworzy szpetny obraz polskiego duchowieństwa, które pod osłoną nocy kopuluje w gejowskich klubach.
Jeśli już w newsweekowym artykule pojawiają się wypowiedzi księży, to jedynie tych, którzy wiele lat temu zrzucili sutanny (jak prof. Tadeusza Bartosia czy Piotra Naiwodzkiego), a którym dziś z ogromną lekkością przychodzi publiczne uchylanie rąbka tajemnicy o tym, jak to dobrze żyje się homoseksualnym księżom w Polsce. Łazarewicz wprawdzie przytacza skromny cytat z tekstu ks. Dariusza Oko, jaki ukazał się w kwartalniku „Fronda”, ale całkowicie wyrwany z kontekstu (dwa krótkie zdania z liczącego blisko 76 tys. znaków artykułu!), w dodatku opatrzone komentarzem redaktora, który narzuca jednoznaczną interpretację.
„To nie antyklerykałowie, tylko ksiądz Tadeszu Isakowicz-Zaleski i Tomasz Terlikowski, redaktor katolickiej Frondy, ogłosili istnienie homolobby w polskim Kościele”. Ogłosili? Czy opisanie jakiegoś zjawiska, o którym tak naprawdę wszyscy wiedzą, ale mało kto mówi, od razu zyskuje na miano „ogłaszania”? Tak, jeśli chce się uzyskać konkretny cel, czyli pokazanie, że to właśnie katolicki ksiądz i redaktor „portalu poświęconego” szkalują Kościół, zwalając na nich winę za swoje własne szpetne i wydumane oskarżenia. Coś na zasadzie: „Czemu katole czepiacie się „Nesweeka”, że pisze o księżach-gejach, skoro to wasi pupilkowie opisali ten temat jako pierwsi?”. Sęk w tym, że zarówno książka „Chodzi mi tylko o prawdę”, jak i artykuł ks. Oko napisane były w duchu największej troski o Kościół, zaś publikacjom „Nesweeka” przyświeca tylko jeden cel: zniszczyć Kościół, pokazując zjawiska marginalne jako obraz całości Kościoła. „To, co mnie razi, to hipokryzja Kościoła” - konstatuje w rozmowie z „Nesweekiem” Carmelo Abbate, włoski dziennikarz, autor książki „Sex and the Vatican”. I takie właśnie pozostaje wrażenie po lekturze najnowszego numeru tygodnika Tomasza Lisa. Gdyby całą swoją wiedzę o Kościele i księżach czerpać z tego typu publikacji, to nie pozostaje nic innego, jak tylko wypisać się z takiego Kościoła.
I w wielu przypadkach tak to właśnie się kończy. Tym bardziej, że wymierzona w Kościół propaganda to niestety dzieło nie tylko Tomasza Lisa, ale tendencja, która niebezpiecznie dominuje największe polskie media. W najnowszym numerze tygodnika „Wprost” już na 10 stronie znajduję „zajawkę” artykułu „Sekretne życie homoksięży”, którego autorzy powołują się na te same badania i wypowiedzi tych samych osób, co Łazarewicz. Na stronie internetowej tygodnika znajduję już rozszerzoną wersję artykułu „Zapraszam na plebanię”. Geje pod koloratką”, którego autorzy także całą swoją wiedzę na temat homoseksualnych księży czerpią jedynie z forum Gejowo.pl czy Fellow.pl.
Wobec tak przypuszczonego na Kościół ataku może pojawić się przekonanie, że o bolesnych i trudnych tematach, jakie pojawiają się w Kościele lepiej nie mówić publicznie, gdyż tym samym daje się argument do tego typu szkalowań. Do podobnego wniosku doszła pani Marzena Nykiel, publicystka portalu wpolityce.pl, która w innym swoim tekście zasłynęła stwierdzeniem, że „Abp Wielgus zarażał nas miłością do prawdy”... Myślę, a nawet jestem przekonana, że jeszcze większą krzywdę Kościołowi wyrządzamy nie wtedy, kiedy po imieniu (ale z miłością i troską) mówimy o tym, co w Kościele jest złe, niż wtedy, kiedy udajemy, że wszystko jest w porządku, próbując niewygodne problemy upychać pod dywan. To jest właśnie ta hipokryzja, przez którą wiele osób traci wiarę. A przecież „Prawda was wyzwoli”. I tylko Ona.
Marta Brzezińska