- To, co się dzieje, to szaleństwo. Zadałem sobie trud, przeanalizowałem dokładnie moje słowa i jestem zdumiony, że ktoś sugeruje, iż atakuję partię czy prezesa, albo szkodzę tej partii. Rozumiem pewną nadwrażliwość i szok po przegranych wyborach, ale nie dajmy się zwariować. Dwanaście lat byłem posłem, zdarzało mi się chlapnąć różne rzeczy, ale tak niezrozumiałej i ostrej krytyki nigdy nie było. Jej skala przekracza wszelkie pojęcie - żali się Cymański.


Bardzo ostro wyraża się też o Jarosławie Kaczyńskim. - Kaczyński paradoksalnie jest spoiwem partii. On będzie miał swój PiS do końca życia. Pytanie brzmi jednak: jaki to będzie PiS? Bardzo szanuję Kaczyńskiego, to nieprzeciętny i wybitny polityk, ale ta autokracja i dyktatura… Co to za pocieszenie, że w PO jest tak samo? Nasza siła drzemie w partii, ona ma duży potencjał. Ale brak wewnątrzpartyjnej demokracji powoduje, że ta siła nie jest tak duża, jak być powinna. Kaczyński powinien się otworzyć. Dzieląc się władzą, nie straciłby jej, a tylko pomnożyłby to, co już ma. Byłby przywódcą bardziej nowoczesnym - uważa Cymański.


Europosłowi nie podobało się też zaangażowanie w kampanię Zyty Gilowskiej. Cymański uznał także, że podczas swoich rządów PiS "dał kasę bogatym i pogłębił rozwarstwienie społeczne". - Ten brak krytycyzmu, to zapatrzenie i ten zachwyt nad dwoma latami naszych rządów, to przesada - dodaje.


eMBe/Wprost