Campi Flegrei (kaldera Pola Flegrejskie) to superwulkan, który znajduje się pod Neapolem. Jego ciśnienie może zbliżać się do punktu krytycznego, wskutek czego możliwy jest jego wybuch. Poprzedni uznawany, który nastąpił dawno temu, uznawany jest za największą erupcję w Europie. Analizy włoskich oraz francuskich uczonych, które opublikowano we wtorek, mówią jasno – po raz pierwszy przekroczony został pod powierzchnią Ziemi  poziom magmy, co może doprowadzić do dziesięciokrotnie zwiększonego tempa uwalniania płynów i gazów – podaje pch24.pl

„Może dojść do wniknięcia pary wodnej o wysokiej temperaturze do otaczających skał (…)Hydrotermalne skały po nagrzaniu mogą ostatecznie stracić odporność mechaniczną i przyspieszyć pojawienie się krytycznych zmian” – mówi Giovanni Chiodini z włoskiego Krajowego Instytutu Geofizyki i Wulkanologii w Bolonii. Dodaje też, że nie sposób przewidzieć faty wybuchu ani w ogóle ocenić, czy do niego dojdzie. Gdyby jednak do eksplozji doszło – będzie to ogromne zagrożenie dla pół miliona ludzi, którzy żyją w pobliżu i wewnątrz kaldery.

Wulkan ów ściśle monitorowany jest od 2005 roku, a w 2012 podniesiono poziom alarmu z zielonego na żółty. Naukowiec zauważa, że w przypadku Campi Flegrei obserwuje się teraz przyspieszone tempo deformacji gruntu przed erupcją, co w Rabaul w Papui-Nowej Gwinei czy Sierra Negra w Galapagos doprowadziło do erupcji wulkanu.

Naukowcy twierdzą, że krater Campi Flegrei powstał 39 tys. lat temu podczas wybuchu, który wyrzucił w powietrze setki kilometrów sześciennych lawy, skał i gruzu. Miała to być największa w ciągu ostatnich 200 tys. lat erupcja w Europie. Na znacznie mniejszą skalę, po raz ostatni jak do tej pory, wulkan ów wybuchł prawie 500 lat temu – w 1538 roku.

Przypomnieć warto, że w Neapolu w tym roku 16 grudnia, podczas rocznicy wybuchu Wezuwiusza, nie wydarzył się cud Świętego Januarego, patrona Neapolu. Ów cud polega na przemianie zakrzepniętej krwi świętego w postać ciekłą, co wydarza się zazwyczaj 3 razy do roku: poza 16 grudnia także  19 września (dzień męczeństwa świętego) oraz w sobotę, która poprzedza pierwszą niedzielę maja. Jednym z najbardziej niezwykłych cudów, jaki przypisuje się świętemu Januaremu, jest zatrzymanie się lawy u stóp Neapolu po wybuchu Wulkanu, co wydarzyło się w 1631 roku.

„Nie powinniśmy myśleć o tragedii i nieszczęściu. Jesteśmy ludźmi wiary i musimy dalej się modlić”. – mówił w tym roku do wiernych Opat kaplicy, prałat Vincenzo De Gregorio, gdy nie doszło do przemiany krwi świętego.  Mieszkańcy Neapolu przekonani są bowiem, że gdy cud się nie wydarza, jest to zapowiedzią nieszczęścia.

dam/pch24.pl,Fronda.pl