Emilia – młoda dziewczyna przez ponad 3 lata była zniewolona. Cierpiała na paraliż, miała podejrzenia epilepsji, momentami mówiła męskim głosem i miała ponadnaturalne siły. Na spotkanie została wniesiona, ponieważ nie była w stanie ustać na własnych nogach. Oto, co opowiada:

Moja historia zaczęła się w roku 2012, w październiku. Teraz jest już ze mną dobrze i radośnie, ponieważ jestem żywa i zdrowa, wcześniej natomiast działo się ze mną wiele okrutnych i złych rzeczy. Od października 2012 roku zaczęłam doświadczać takich dolegliwości i objawów jak bezwład rąk, nóg, paraliż i wykręcanie mimowolne twarzy, mówiłam dziwnymi głosami/językami. To się wciąż powtarzało i powtarzało. Kiedy to się działo, gdy coraz częściej powtarzały się i miały miejsce te wszystkie zaburzenia to zagrodziło mi drogę do nauki, byłam wtedy w klasie maturalnej. Przerwy mieć nie mogłam, gdyż wiadomo było to w trakcie klasy maturalnej. Niestety w efekcie musiałam powtarzać raz jeszcze ostatni rok nauki. Chodziłam ze swoimi objawami o chorobami do lekarzy. Oni mi niewiele powiedzieli. Diagnozowali i leczyli np. padaczkę, migrenę i wiele innych chorób, natomiast ja nie zdrowiałam. Sytuacja i stan mojego zdrowia wciąż pogarszał się i pogarszał. Tak się stało, że mama poprosiła księdza o mszę w mojej intencji. Wtedy po raz pierwszy od rozpoczęcia się mojej choroby byłam w kościele. W chwili, w której zagrały organy zaczął się u mnie bardzo silny atak. Był tak mocny, że wyniesiono mnie z kościoła. Mimo, że objawy mojej choroby były bardzo fizyczne, to był moment, w którym zrozumiałam, że jest to choroba duchowa, nie fizyczna.

To był początek mojej drogi z egzorcystami. Uzdrowienie niestety nie następowało. Regularnie odwiedzałam egzorcystów, spora grupa osób się modliła w intencji mojego uzdrowienia. Niestety w dalszym ciągu było tak, że ja nie mogłam być samodzielna, nie mogłam żyć samodzielnie. Po przerwie w nauce postanowiła, że muszę wrócić do szkoły, podjęłam taką decyzję chociaż uczyć się praktycznie nie dawałam rady. Nogami nie władałam całkowicie, prawie nie mówiłam. Często nie rozumieli tego, co chcę powiedzieć i przekazać nawet moi najbliżsi. Oczywiście, coś mówiłam, ale to przypominało mowę „upośledzoną”. Twarz sparaliżowana, ręce bezwładne. Wymagałam całkowitej opieki dzień w dzień, co całkowicie odizolowało mnie od życia społecznego. Byłam człowiekiem lecz nie żyłam i nie funkcjonowałam jak człowiek. Podczas gdy wchodziłam do kościoła za każdym razem zaczynała się walka. Dostawałam drgawek, odczuwałam ogrom zimna. Czułam jak w moich żyłach zamarzła krew, szczęka niewyobrażalnie mocno się zaciska/drętwieje, w trakcie modlitwy czułam duszenie w odcinku szyjnym i gardle. Doświadczając tego wszystkiego zrozumiałam, jaka musi być ogromna moc modlitwy mimo, że wydaje się, że to tylko słowa jakimi się modlimy. Wtedy Bóg dokonał dużego cudu, ponieważ mimo, iż nie chodziła do szkoły, zdałam egzaminy, dostałam się na Uniwersytet. Wtedy moja sytuacja zaczęła się poprawiać. Dzień można byłoby podzielić na kilka części. Do około 18tej studiowałam lub wykonywałam inne czynności, natomiast od około 18tej znów się przemieniałam w osobę chorą fizycznie i psychicznie i znów wymagałam opieki innych osób. Wyczerpujące ataki jakich doświadczałam trwały 6-7h. Nie było mowy o jakimkolwiek odpoczynku, w związku z czym uczęszczanie na zajęcia na Uniwersytecie stało się bardzo trudne i skomplikowane. Teraz gdy sięgam pamięcią do tamtych czasów, to aż ciężko czasem o tym mówić, gdyż to wszystko działo się całkiem niedawno.

Pierwszego marca udałam się na Modlitwę o Uzdrowienie przy kościele Sv. Vytauto, którą prowadził Marcin Zieliński. To był właśnie ten dzień, w którym Pan Bóg dokonał ogromnego cudu. Siedziałam tak jak Wy w tej chwili. Siedziałam ze wszystkimi swoimi dolegliwościami, bólem kości, z bezwładem ciała. W momencie gdy Marcin ogłosił, że teraz Bóg wylewa na Was wiele łask, wyciągnijcie swoje ręce i przyjmijcie je. Wyciągnęłam swoje ręce. Były powyginane na różne strony. I nagle doznałam olśnienia, to było tak jak w Biblii przed 2000 laty. Usłyszałam następujące słowa: „wstań i idź, jesteś uwolniona”. Podniosłam się, wstałam i zaczęłam biec. Byłam całkowicie wolna! Mogłam władać wszystkimi częściami swojego ciała. Mogłam chodzić, rozmawiać. Skakałam z radości! W końcu od 2,5 lat moje życie było bardzo zależne od innych, a teraz, od momentu tamtej modlitwy 1 marca ja jestem całkowicie wolnym człowiekiem. Całe moje życie całkowicie się odmieniło. Ja żyję i pragnę codziennie dziękować i uwielbiać Boga. Miłość na krzyżu zwyciężyła! Alleluja!

Żródło tekstu http://glospana.pl/2016/02/26/cudowne-uwolnienie-na-litwie/

O miejscu w Kościele Katolickim wspólnoty Głos Pana http://glospana.pl/miejsce-w-kosciele-2/