Luwr to miejsce symboliczne, obecnie symbol obalenia władzy królewskiej i pokonania monarchii przez państwo świeckie. Ale czy to jedyna symbolika Luwru?

Tego nie opowie ci przewodnik po Luwrze, ale to miejsce było niegdyś świadkiem cudu eucharystycznego. Doświadczył go nie kto inny jak sam król Francji. Podobno król Ludwik XIV był wyjątkowo zaniepokojony z myślą, że przebywający często na jego dworze doradca o nazwisku Turenne, uważany za jednego z najbardziej cnotliwych ludzi swojej epoki,  jeden z najodważniejszych generałów, był pod wpływem błędów religijnych. Nie był katolikiem lecz kalwinem ! Król nawet podobno kiedyś wyraźnie sobie zażyczył, aby ten generał stał się katolikiem, a tego typu życzenia królewskie z reguły traktowane były jak polecenia. Jednak Turenne szczerze był do kalwinizmu przekonany i jego osobista odwaga sprawiała, że zlekceważył nawet wolę króla. Wtedy król posłał do niego biskupa Bossuet, aby ten otworzył oczy generała wykazując mu jasno prawdę i doskonałość wiary katolickiej, lecz na próżno. Turenne nadal pozostawał kalwinem. Jego uprzedzenia wobec wiary katolickiej były zbyt silne, a przede wszystkim brakowało mu łaski wiary, która jako jedyna może uczynić człowieka wierzącym. 

To w co generał stanowczo nie chciał uwierzyć to doktryna o rzeczywistej obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. To jawiło mu się jako zupełnie niewiarygodne. Przyznawał że jest to piękne nauczanie, dające ludziom oparcie, niemniej – jak dla niego – zupełnie niewiarygodne. Podobno nawet zazdrościł katolikom ich prostej wiary, sam jednak szczerze nie był w stanie jej podzielać.  "Ach," mówił, "jeżeli tylko było by to możliwe, pragnę być przekonany do tego pięknego i kojącego duszę nauczania! Jak szczęśliwi muszą być katolicy, którzy w to wierzą! I jako wierzący spędzają całe swoje życie u stóp Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie! Cierpiący duchowo generał,  usilnie pragnąc daru wiary, szczerze w rozmowie z biskupem westchnął słowami niewidomego z Ewangelii: "Panie, spraw abym przejrzał!" 

Jak zwykle w podobnych wypadkach, na działanie Boże nie trzeba było długo czekać. Niemal w chwili kiedy było to wypowiedziane, w paryskim pałacu wybuchł groźny pożar. Dopiero co generał skończył rozmawiać z biskupem, a tu z jednej z galerii buchnęły płomienie!  I to właśnie z tego bezcennego miejsca w którym gromadzono wspaniałe, ukochane przez Króla dzieła sztuki. I choć dokładano wszelkich starań, aby ogień ugasić, dawało to bardzo mierne efekty, z powodu wiatru, który rozniecał ogień dalej i dalej. Turenne, który jako doświadczony generał nie cofał się przed żadnym zagrożeniem, zaczął kierować działaniami ludzi w celu ugaszenia płomieni. 

Biskup zaś zajął się swoją dziedziną, to znaczy widząc niebezpieczeństwo sięgnął po Boski impuls, zwracając się do Tego, który rozkazuje wiatrom i falom, a one są Mu posłuszne. Przyspieszenie przyniósł z kaplicy pałacu puszkę zawierającą Najświętszego Sakrament i pobiegł z nią do płonącej galerii. Gaszący płomień  ludzie zrozumieli dźwięk małego dzwonka i rozsiąpili się przed Najświętszym Sakramentem okazując Mu głęboki szacunek i pozwalając biskupowi przejść przez palącą chmurę dymu. Wówczas Biskup pobłogosławił płomienie Najświętszym Sakramentem. Wtem! Wiatr się uciszył i ogień wycofał się, jakby uznając obecność Tego który którzy rozkazuje burzom. Wówwczas ludzie, uderzeni duchowo przez potęgę i majestatu cud, padli na kolana i zaintonowali hymn Te Deum, i nawet sam kalwin Turenne osunął się na ziemię, aby uwielbiać Boga, który uczynił cud! Właśnie duchowo w tamtym momencie stał się katolikiem i już z należną sprawie czcią odprowadził Pana Jezusa z powrotem do pałacowej kaplicy. To wspaniałe budujące naszą wiarę zdarzenie miało miejsce, w roku 1667.  

Maria Patynowska,

na podstawie:  Emily Mary Shapcote, Legends of the Blessed Sackament. Gathered from the history of the church the lives of the saints