Julia Klöckner, zastępca przewodniczącego CDU, stwierdziła, że religijny przymus zasłaniania twarzy sprzeciwia podstawowym regułom funkcjonowania niemieckiego społeczeństwa, a dodatkowo uwłacza godności kobiet. Jak podkreśliła, imigranci przyjeżdżający do Niemiec muszą przestrzegać prawa.

- Z integracją jest tak, jak z podawaniem sobie rąk. Nie da się tego zrobić wyłącznie jedną ręką. Dlatego nie możemy pozwolić, by fundamentaliści zmuszali u nas, w Niemczech, swoje żony do zasłaniania twarzy – powiedziała dziennikowi „Bild am Sonntag”. Dodała, że nie powinno być też wyjątków dla kobiet, które chcą nosić burkę z własnej woli.

- Są przecież ludzie, którzy chcieliby biegać po ulicach nago. Tak jednak u nas nie wolno – i dotyczy to także innych rzeczy – powiedziała polityk.

Z kolei działacze współrządzącej z CDU bawarskiej CSU odcięli się od słów kanclerz Angeli Merkel, która na niedawnym spotkaniu z muzułmanami zapewniła, że „islam jest częścią Niemiec”. Wiceprzewodniczący Bundestagu Johannes Singhammer stwierdził, że choć muzułmanie „od szeregu lat należą do Niemiec”, to jednak islam częścią niemieckiej kultury jednak nie jest.

W podobnym tonie wypowiedział się Hans Peter-Uhl, ekspert CSU ds. zagranicznych.

- Islam nie jest żadną częścią Niemiec – zauważył. Jak podkreślił, Niemcy zostały ukształtowane przez chrześcijaństwo i judaizm, a twierdzenie, jakoby islam był częścią tego kraju, „wprowadza wśród ludzi zamieszanie”.

KJ/Pch24.pl