Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim? (Mt 18,1).

To pytanie uczniów ukazuje, jak dalece nie rozumieli oni ciągle nauczania Pana Jezusa o królestwie Bożym. Stale myśleli o królestwie Bożym w kategoriach doczesnych, analogicznie do królestw takich, jakie znali. A sprawa z królestwem Bożym jest zupełnie inna. Nie chodzi jedynie o to, że zmieniają się kryteria promocji: kto uczciwszy, otrzymuje lepsze miejsce, kto się więcej poświęca, wykaże się większą gorliwością, ascezą … będzie postawiony wyżej nad innych. Otóż wydaje się, że uczniowie oczekują odpowiedzi w postaci podania im właściwych kryteriów zdobywania zasług. A tu zupełnie nie o to chodzi. Zauważmy, że Pan Jezus zasadniczo nie mówi o tym, kto i na jakich zasadach będzie większy lub mniejszy w królestwie Bożym. Daje jedynie wskazanie:

Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim (Mt 18,3n).

Co to znaczy? Kim jest dziecko? Kim ono było w społeczności żydowskiej? Z jednej strony dziecko było kochane przez rodziców, było dla nich najcenniejszym darem od Boga. I właśnie w kontekście tej miłości do dziecka można zrozumieć opowiedzianą przez Pana Jezusa przypowieść o zagubionej owcy. Jest ona traktowana przez pasterza jak własne dziecko i dlatego on tak bardzo się cieszy z jej odzyskania.

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Pwt 31, 1-8; Mt 18, 1-5. 10. 12-14 

Z drugiej jednak strony dziecko nie miało głosu w sprawach dorosłych, nikt go nie pytał o zdanie, nie mogło ono mieć żadnego stanowiska. Można by powiedzieć, że było „nikim” w hierarchii społecznej. Zresztą status dziecka był podobny do statusu niewolnika: właściwie musiało tylko słuchać i wypełniać polecenia starszych, nie tylko rodziców.

Co zatem znaczy stać się jak dziecko? To znaczy wiedzieć, że się jest prawdziwie kochanym przez Boga i nie starać się być samemu mądrym, ale wiedzieć, że się jeszcze niczego nie wie, niczego nie rozumie z królestwa Bożego, w prostocie serca całkowicie zdać się na prowadzenie przez Boga. Bardzo harmonizuje to z wcześniejszą, chyba jedyną na ten temat, wypowiedzią Pana Jezusa o wielkości w królestwie Bożym:

Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim (Mt 5,19).

Nie chcieć być ważnym i mądrym! Chcieć być tym, kto słucha i uczy się. To się wydaje dla nas bardzo trudne i jest bardzo trudne ze względu na nasze ambicje i poczucie swojej ważności. Sytuacja podporządkowania wydaje się nam odbierać godność. Jednak posłuszeństwo zostało rozpoznane przez wieki jako najmocniejsze narzędzie wewnętrznej przemiany. Tak jest w całej tradycji monastycznej, i nie tylko w niej. Stać się jak dziecko znaczy pozwolić się kształtować Bogu. Bez tego nie można wejść do Jego królestwa. Najbardziej przeciwstawia się temu ambicja bycia kimś ważniejszym od innych. Pan Jezus przestrzega nas przed gardzeniem innymi. Duch wyniosłości jest duchem pychy, a z takim duchem nie można wejść do królestwa Bożego.

Natomiast przyjęcie z pokorą drugiego człowieka daje nam udział w szczególnym błogosławieństwie: okazuje się, że przyjmujemy wówczas samego Chrystusa.

Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi