Podczas dzisiejszego antyrządowego marszu KOD i opozycji próżno było szukać jakichkolwiek form upamiętnienia ofiar stanu wojennego. 

Mateusz Kijowski, lider tzw. Komitetu Obrony Demokracji, nadal uważa, że może porównywać dzisiejszą Polskę do czasów stanu wojennego i że obecna władza robi to samo, co Towarzysz Generał Wojciech Jaruzelski i jego poplecznicy.

"Dziś nasza władza, tak jak 35 lat temu atakuje nas. Odbiera nam nasze wolności. Chce odebrać godność pracowników"- mówił Kijowski.

Przewodniczący KOD wzywał do solidarności i do tego, by krzyczeć wspólnie "Solidarność!" Dlatego zsolidaryzował się z emerytowanymi ubekami?

"Wszyscy musimy być razem. Solidarni. Bo solidarność nas łączy wtedy i łączyła nas dziś. Za chwilę usłyszcie wiele o różnych zagrożeniach z różnych stron. O tym, jak musimy się bronić. Ale pamiętajmy, wszystkimi tymi sprawami musimy zająć się razem. Musimy zająć się tymi, którzy uczą nasze dzieci, którzy nas uczyli. I tymi, którzy bronili nas i chronili, a dziś chce się ich pozbawić emerytur. Ze wszystkimi musimy być razem. Musimy głośno krzyczeć solidarność!"

Kijowski straszył również, że obecna władza będzie próbowała nas podzielić.

"Władza chce nas podzielić. Będzie próbowała wskazywać: ci są złodziejami, ci są komunistami, ci są ubekami. Na każdego coś się znajdzie, nie wierzcie w to!"- a kim muszą być ludzie, którzy zamiast uczcić ofiary stanu wojennego w 35. rocznicę początku tego rodzaju wydarzeń organizują demonstrację przeciwko demokratycznie wybranemu rządowi? Co do podziałów, warto "cofnąć się" w czasie o jakieś 5- 10 lat i przypomnieć sobie "młodych, wykształconych i z wielkich ośrodków" naprzeciw "moherom i oszołomom", żeby przypomnieć sobie, kto jako pierwszy podzielił Polskę.

JJ/niezalezna.pl, Fronda.pl