1. Gdybyśmy, żyli w kraju w pełni demokratycznym od wczorajszego dnia kiedy to w telewizji publicznej (w TVP Info) pokazano wyniki wyborczego sondażu przeprowadzonego na jej zlecenie, mielibyśmy do czynienia z sensacją i burzą w mediach.

Gdyby wybory przeprowadzono w dniach 10-11 grudnia według TNS Polska, wygrałoby je Prawo i Sprawiedliwość (badano poparcie dal tej partii razem z Solidarną Polską i Polską Razem) z 34% poparciem (215 mandatów w Sejmie), druga byłaby Platforma 31% ( 195 mandatów), trzeci PSL z 8% poparciem (37 mandatów), czwarty Kongres nowej Prawicy 5% (9 mandatów) i piąte SLD także 5% (4 mandaty).

Politycy i politolodzy zwracali wczoraj uwagę w mediach głównie na wzrost notowań Prawa i Sprawiedliwości (rzeczywiście w stosunku do poprzedniego miesiąca przybyło tej partii 6 punktów procentowych) i bliskie już osiągniecie bezwzględnej większości w Sejmie, ale wręcz milczeniem potraktowano wynik PSL-u, a przecież jego poparcie spadło w ostatnich dwóch tygodniach blisko o 16 punktów procentowych.

2. Przypomnijmy tylko, że w wyborach do sejmików województw, które odbyły się 16 listopada , po 6 dniach liczenia wyników PKW pod wodzą swego przewodniczącego sędziego Stefana Jaworskiego ogłosiła, że wygrało je Prawo i Sprawiedliwość.

Wynik jaki osiągnął PiS to tylko 26,85% (różnica z badaniem exit poll aż 4,65 punktu procentowego), drugie miejsce zajęła Platforma 26,36% (w tym przypadku różnica wyniosła tylko 0,54 punktu procentowego), trzecie miejsce zajął PSL z wynikiem 23,68% (w tym przypadku różnica wyniosła aż 6,68 punktu procentowego w stosunku do exit poll), wreszcie czwarte miejsce zajęło SLD z wynikiem 8,78% (czyli prawie dokładnie tyle ile wynikało z badania exit poll).

A więc w stosunku do wyniku ogłoszonego przez PKW w ciągu zaledwie dwóch tygodni PSL straciło aż 16 punktów procentowych poparcia.

3. Jeszcze bardziej zastanawiające byłoby porównanie tego ostatniego sondażu i poparcia w nim PSL-u z poparciem dla tej partii w poszczególnych województwach osiągniętego zdaniem PKW w wyborach 16 listopada.

Przypomnijmy, że na podstawie wyników ogłoszonych przez PKW, PSL wygrało wybory do sejmików aż w 4 województwach.

Najlepszy wynik osiągnęło w województwie świętokrzyskim, zdaniem PKW było to aż 48,24%, w województwie lubelskim z wynikiem 32,43% , w obydwu województwach wygrało z Prawem i Sprawiedliwością ale wygrało także z Platformą w województwach, które do tej pory wydawały się jej bastionem.

W województwie wielkopolskim PSL zdaniem PKW osiągnął poparcie wynoszące 25,80% podczas gdy Platforma 25,73% (w tym województwie było najwięcej głosów nieważnych bo aż 20%), a z kolei w województwie warmińsko-mazurskim PSL osiągnął poparcie 37,09% podczas gdy druga Platforma tylko 26,88% poparcia.

Po zaledwie dwóch tygodniach o takim poparciu, PSL może tylko pomarzyć.

4. Gdyby wyniki wyborów do sejmików były prawdziwe (gdyby ich nie sfałszowano) zapewne ten sondaż i zaledwie 8% poparcie dla PSL-u, byłby przedmiotem poważnych analiz socjologów i politologów.

Zastanawiano by się co takiego w sferze realnej się stało, że poparcie dla PSL -u spadło aż o tyle punktów jakie błędy popełnił obecny lider tej partii Janusz Piechociński czy jej ministrowie Marek Sawicki (czy na przykład znowu nazwał rolników frajerami ) albo minister Władysław Kosiniak-Kamysz (zaproponował na przykład likwidację KRUS-u).

Nic takiego się nie dzieje, ponieważ poważni analitycy doskonale wiedzą, że wyniki wyborów PSL-u do sejmików województw, są rezultatem licznych cudów na urnami, co potwierdzają nawet niektórzy prominentni politycy tej partii.

Niedawno w jednym z programów telewizyjnych programów poseł Eugeniusz Kłopotek powiedział całkiem szczerze „mnie nie interesują sondaże, zobaczymy co będzie przy urnach”.

No i 16 listopada (a dokładnie 6 dni później) zobaczyliśmy jaką moc sprawczą przy urnach i poza nimi, mają działacze PSL-u w terenie, szczególnie po „zarządzeniu” bałaganu z liczeniem głosów przez „leśnych dziadków” w Warszawie.

Zbigniew Kuźmiuk/Salon24.pl