- Co może więcej kobieta poza słowem "proszę"? - stwierdziła Ewa Kopacz, odpowiadając na pytania dziennikarzy o jej apel, by prezydent Andrzej Duda powołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego.

Gdyby takie zdanie wypowiedział jakikolwiek mężczyzna, zostałby uznany za szowinistę. Jeżeli wypowiedziałby to polityk, niemal stałoby się to, co chcieli zrobić uczeni w Piśmie i faryzeusze z biblijną cudzołożnicą. I nie znalazłby się w mediach żaden Jezus, który by takiego mężczyznę bronił przed "kamieniem". Jeżeli wypowiada je jednak premier kraju, za kogo można uznać takiego "szefa rządu"?

Premier Ewa Kopacz nie wie po co ma jeszcze sięgnąć, by nie zatonąć. Po raz kolejny wobec tego ratuje się tym, że jest... kobietą.
Jedną z pierwszych wypowiedzi, którymi zszokowała opinię publiczną były słowa dotyczące tego, czy Polska powinna dostarczać broń Ukrainie.

- Wie pan, ja jestem kobietą. Ja sobie wyobrażam, co ja bym zrobiła, gdyby na ulicy nagle pokazał się człowiek, który nagle wymachuje jakimś ostrym narzędziem, albo trzymał w ręku pistolet? Pierwsza moja myśl: tam za moimi plecami jest mój dom, tam są moje dzieci wpadam do domu, zamykam drzwi i opiekuję się własnymi dziećmi – opowiadała Kopacz.

– Co w takiej sytuacji zrobiłby mężczyzna? Pewnie pomyślałby: nie mam nawet porządnego kija w ręku, ale jak to, ja nie stanę i nie będę się z nim tłukł? Tylko dlatego, że on tu się odważył przyjść i grozić mojej rodzinie. Więc odpowiem jedno: Polska powinna zachowywać się jak Polska rozsądna kobieta – kontynuowała.

Tym razem sprawa dotyczy apelu premier Ewy Kopacz do prezydenta Andrzeja Dudy o powołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Jak się okazuje, Ewa Kopacz apeluje o spotkanie z prezydentem jedynie w mediach. Rzeczniczka prasowa prezydenta, Katarzyna Adamiak-Sroczyńska pytana na Twitterze przez blogerkę @Katarynę, "czy do Kancelarii Prezydenta wpłynęła jakaś oficjalna prośba Premier Ewy Kopacz o spotkanie", odpowiada:

- Nie ma żadnych dokumentów, również nie ma ich w BBN (Biurze Bezpieczeństwa Narodowego).

Oficjalnej prośby nie było, a jedynie show w mediach. Tylko znów mamy odwrotny efekt od zamierzonego przez PO - zamiast pogrążenia prezydenta Dudy, partia pogrąża samą siebie. Kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada?

Szkoda tylko, że premier 38 - milionowego kraju nie wie, że nie jest "tylko" kobietą, która nie może nic więcej zrobić, prócz wypowiadania słowa "proszę".

Jeżeli premier Kopacz tylko tak widzi swoje stanowisko, to współczuję sobie i innym takiej władzy. I jako kobieta, "mogę jedynie prosić" - Platformo daj nam już spokój!

Karolina Zaremba