Na łamach zazwyczaj rozsądnej "Rzeczpospolitej" opublikowano obszerny felieton Marka Migalskiego, dawniej polityka Prawa i Sprawiedliwości, dziś nieledwie paranoidalnego krytyka rządzącej partii. Tekst to niskich lotów pamflet na współczesną polskość, tyleż zjadliwy, co po prostu kłamliwy.

Miglaski twierdzi mianowicie, że Polacy to, po pierwsze, naród niegościnny, po drugie, tchórzliwy, po trzecie wreszcie, niekatolicki. To "narodu polskiego obrażanie" odbywa się na gruncie sprawy uchodźców, do której autor podchodzi w sposób... skrajnie sofistyczny.

Próbkę wagi użytej przezeń argumentacji obrazuje choćby ten passus:

"Nie jesteśmy nawet katolikami, bo przecież dla każdego katolika ostateczną instancją tego, jak należy się zachować w sprawach moralnych, winien być głos biskupów i samego Franciszka". Polityka migracyjna jako sprawa moralna, ciekawe, ciekawe... Zabawne, jak to kręcąc bat na polskie plecy Migalski sam się nim okłada, we wściekłym szale trzaskając bez opamiętania na lewo i prawo...

O tym, że pan Migalski zarzuca Polakom tchórzstwo, bo boją się "7000 uchodźców" z Brukseli, nie warto wspominać. Autor naturalnie nie chce zauważyć, że nikt nie boi się siedmiu, a raczej siedmiuset tysięcy. Czyli nieustannnych zamachów, jak we Francji, Wielkiej Brytanii i Niemczech. Ale kto by się tam przejmował przyszłością, panie Migalski! Liczy się chwila, przyjąć dziś 7000 i zapomnieć, co będzie jutro!...

Ale na tym nie koniec wyzwisk, choć koniec argumentów. O ile autor nasz "brak gościnności, tchórzostwo, brak wiary" próbował jeszcze jakoś-tam podpierać w rzeczywistości, to później po prostu wylewa się potok jadu... Migalski przekonuje mianowicie, że dziś nastała era "Postpolaka", człowieka nie będącego bynajmniej dziedzicem wielkich przodków, ale... no właśnie.:

"Ostatnich 10–15 pokoleń to okres, gdy szuje, sprzedawczyki, konformiści, tchórze, „edki" miały swój gwiezdny czas. To oni i ich progenitura mieli najlepsze możliwości rozwoju i zajmowania w hierarchii społecznej najwyższych stanowisk. To ten typ Polaka czuł się najlepiej pod zaborami, w czasie okupacji, a potem za PRL. I to ich dziedzicami dzisiaj jesteśmy. To oni wyznaczają nasz obecny światopogląd i horyzont aksjologiczny. To ich doświadczenie, mądrość i geny przejęli współcześni Polacy" - pisze Migalski.

Prawda, że urocze? O walce z Niemcami, Sowietami a potem aparatem PRL Migalski "jakoś" zapomniał. I znowu - kto by się przejmował faktami. Bo przecież i tak chodzi tylko o to...

...by skrytykować Jarosława Kaczyńskiego! Ta bestia w ludzkiej skórze to, przyznaje Migalski, polityk zręczny, ale jakże szkodliwy. Otóż według Migalskiego prezes PiS dał nam "bezkarność w wyrażaniu swej nienawiści, strachu, pogardy, niechęci do obcego i innego", dał nam "prawo do nienawiśc, zawiści, złości, małości i nikczemności".

No, tak. Są tacy, którzy wychodzą na ulice i krzyczą, że "Kaczor ma sp****ć!!!". Są tacy, którzy by wyrazić to samo. pisują do poważnych zdawałoby się dzienników i swoje "plucie" ubierają w wyszukaną formę. Różnica między nimi jest taka, że ci pierwsi przynajmniej nie ukrywają, co im z butów wystaje.

mod