Dziś Donald Tusk zapowiedział, że podjął "decyzję o zawieszeniu procesu ratyfikacji ACTA". Jak wyjaśnił, powodem tej decyzji jest konieczność szerokich konsultacji. Jednak specjaliści od prawa międzynarodowego wytykają brak logiki premierowi. "Zawieszenie" to sformułowanie, które wywołuje większy, dużo lepszy efekt” - ocenił. Według Schramma premier użył go tylko dlatego, żeby wzmocnić swój komunikat, by zapadł on nam w pamięć. Słowo "zawieszenie" - jak zauważył Schramm - wywołuje większy efekt, niż powiedzenie, że ratyfikacja nastąpi po "uchyleniu wątpliwości".


Rozmówca TVN24 uważa, że Polska, ani żaden inny kraj-sygnatariusz ACTA nie ma obowiązku wszczynania procedury ratyfikacyjnej. „Nie jest tak, że w momencie, kiedy porozumienie ACTA zostało podpisane 26 stycznia, w ślad za tym natychmiast powinniśmy wszcząć procedurę” -zaznaczył w rozmowie z tvn24.pl. Tusk zapowiedział, że proces ratyfikacji "na pewno nie zostanie wznowiony do końca 2012 roku". Jednak Schramm przekonuje, że jeśli nawet Polska nie ratyfikuje ACTA, a zrobi to Parlament Europejski, wtedy i tak umowa będzie nas obowiązywać. Z kolei jeśli Unia Europejska nie ratyfikuje ACTA, a zrobi to co najmniej sześć krajów członkowskich, wtedy porozumienie i tak będzie w nich obowiązywać.

Donald Tusk chyba naprawdę stracił wyczucie czego chcą wyborcy. Trudno nie zgodzić się z tymi, którzy uważają, że styczeń był czarnym miesiącem dla premiera i całego rządu. Wydaje się, że Tusk nie wie jak poradzić sobie z kompromitacją w sprawie ACTA i wyjść z twarzą z tego blamażu. Na dodatek nic ciekawego pijarowsko nie prezentuje spec od „ściemniana” Igor Ostachowicz. A to już jest niemal katastrofą rządu…i to na dodatek wcale nie piękną. Dzisiejsza wypowiedź premiera jest tego najlepszym przykładem. Chyba jednak premier będzie musiał uruchomić Palikota. Jednak jego również oburzeni za bardzo nie chcą. Co dalej?

Ł.A/TVN24