Były premier Włodzimierz Cimoszewicz w bezpardonowy sposób zaatakował kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego. W wywiadzie dla TVN24 polityk stwierdził, że po zmianie władzy sędziowie, którzy będą pracowali w tej instytucji po reformie autorstwa rządu Zjednoczonej Prawicy, powinni być usunięci z zawodu. 

"Mamy do czynienia z polityką kadrową, i to na bardzo szeroką skalę, premiującą tchórzy, wazeliniarzy, karierowiczów, ludzi bez honoru, bez godności, nie zasługujących na szacunek. Co my mamy z Krajową Radą Sądownictwa? Co mamy i będziemy mieć w przypadku Sądu Najwyższego?"-zastanawiał się Cimoszewicz. Jak dodał, wszyscy przyzwoici prawnicy doskonale zdają sobie sprawę, że to, co dzieje się obecnie, jest "gwałtem na niezależnym wymiarze sprawiedliwości". 

"Czym kierują się ci ludzie? Jaka jest ich wartość moralna? W moim przekonaniu to są ludzie bez poczucia godności, którzy nie spełniają elementarnego warunku bycia sędzią - nieskazitelności charakteru"-stwierdził były premier. Włodzimierz "Trzeba było się ubezpieczyć" Cimoszewicz powiedział również, że w przyszłości nastąpi okres "depisyzacji naszego kraju", a wówczas tacy sędziowie powinni zostać usunięci z zawodu. 

"Nie tylko ci, którzy zostaną powołani do Sądu Najwyższego, ale wszyscy, którzy pełnią zawody zaufania publicznego i w tej chwili zgłosili swoje kandydatury. To są postawy nie do zaakceptowania"-ocenił polityk, który najwyraźniej nie wziął pod uwagę, że są sędziowie, którzy zajmują jasne stanowiska w bieżącym sporze politycznym, a jedna z ich przedstawicielek sama określiła środowisko sędziowskie mianem "nadzwyczajnej kasty", a są i tacy, którzy... Chcą po prostu wykonywać swoją pracę, po prostu... orzekać. I tak jak swego czasu krążyły w sieci memy o księżach zanadto zaangażowanych w politykę, jak np. Jacek Międlar ("Więc mam po prostu odprawiać msze święte i spowiadać? Jak jakiś ksiądz?!"- miał mówić kontrowersyjny były duchowny), podobnie można powiedzieć o sędziach zaangażowanych w protesty: "Więc mam po prostu orzekać?! Jak jakiś sędzia?!" 

Sekowanie ludzi, którzy niekoniecznie muszą popierać PiS, ale wykonywać pracę w swoim zawodzie, jest żałosne. Zwłaszcza w wykonaniu takich osób, jak Włodzimierz Cimoszewicz, z ich "wspaniałym" życiorysem. Skoro sędziowie twierdzą, że rząd obraża ich, przypominając, że niektórzy przedstawiciele tego środowiska mają rodowód komunistyczny, to pytanie, czy na pewno marzą o takim "obrońcy"...

yenn/TVN24, Fronda.pl