Trudno nie zgodzić się z opinią europosła Ryszarda Czarneckiego, że Platforma przegrywa ludzi młodych. Jednak PiS wcale nie jest w tej materii lepszy. A Palikot jest jedynym człowiekiem, który wie, jak do młodych dotrzeć. Rozumie, że trzeba się na nich skoncentrować, ale również to, że są to zupełnie inni wyborcy niż ludzie starsi, mają inne potrzeby, korzystają z innych środków przekazu.

 

Nie jest nowością stwierdzenie, że przez Polskę przechodzi fala laicyzacji i że przede wszystkim dotyka ona ludzi młodych. Z badań wynika, że nawet jeśli chodzą oni do kościoła, to do przykazań kościelnych podchodzą bardzo wybiórczo – nie traktują serio spowiedzi, dość lekko podchodzą do kwestii małżeństwa, pewnie mają także inne zdanie na temat używek. Nie twierdzę, że wszyscy, ale znaczna większość na pewno.

 

Palikot jest jedynym, który próbuje do nich dotrzeć, ale – i trzeba to podkreślić – na razie nie jest przesądzone, że to mu się uda. Mam tu na myśli choćby protesty przeciw ACTA – przecież Palikot, delikatnie mówiąc, nie został na nich mile przyjęty. Młodzi protestujący odrzucili go, jako przedstawiciela mainstreamu politycznego – oni naprawdę są wściekli na polityków, także na Palikota, który udaje nie-polityka.

 

On wygrywa na razie trochę, ale on w ogóle jest w grze. O ile Platforma jakoś samoistnie cieszyła się sympatią młodych ludzi, to partie prawicowe tej walki w ogóle nie podjęły. Politycy PO dobrze wiedzą, że – chcąc pozyskać młody elektorat – muszą dobrze wyglądać, stawiać na młodych ludzi w partii. W PiS w tej chwili młodych polityków praktycznie nie ma. Czy PiS ma młodzieżówkę, z której wywodzą się poważni liderzy? Analogicznie, w Platformie z młodzieżówki wywodzi się Sławomir Nowak. Dobre młodzieżówki, w sensie kuźni liderów, miał Kongres Liberalny czy Unia Wolności. W ogóle powstaje takie wrażenie, że młodzi ludzie w ogóle nie popierają prawicy, co jest oczywiście nieprawdą. Z ostatnich badań zresztą wynika, że poparcie ludzi młodych wzrosło dla PiS i dla Palikota.

 

Problem z młodzieżą jest w ogóle taki, że nikt ich poważnie nie traktuje. Oni chcą, żeby traktować ich poważnie, ale nikt nie oczekuje tego od Palikota. Młodzi chcą, żeby poważnie traktował ich PiS czy PO, a Palikot to taki polityczny happener, który występuję w imię jakichś wolnościowych libertyńskich idei, które wielu młodym ludziom są w jakiś sposób bliskie. Młodzi buntują się przeciw zastanemu porządkowi, a Palikot też udaje, że się buntuje i tym do nich trafia. Młodzi zakładają kabarety, żeby powygłupiać się na scenie, a on to samo robi w polityce. Różni się to tylko tym, że Palikot jest trochę starszy i jest w Sejmie.

 

Palikot w tym sensie traktuje młodych poważnie, że w ogóle próbuje do nich docierać. Nie widzę, żeby ktokolwiek poza nim próbował to robić. PO chyba do tej pory uznawała, że te głosy im się po prostu należą, bo nie są tacy „obciachowi” jak PiS. Okazuje się, że to nie jest takie oczywiste, bo niektórzy wybierają PiS, wielu Palikota, a znaczna część z nich w ogóle nie chodzi na wybory.

 

Zaangażowanie młodych to poważna sprawa, bo jeśli ktoś nie „wygra” ich dla demokracji, w tym sensie, że nie przekona ich do udziału w wyborach parlamentarnych i prezydenckich, to będzie bardzo źle z polską demokracją, z którą już jest bardzo źle. Z kolei od tego, kto wygra młodych na przestrzeni najbliższych dwóch lat, ten wygra wybory.

 

Not. eMBe