I nie mam wątpliwości, że przetrwamy, choć wątpię czy wynik tej bitwy będzie korzystny dla którejkolwiek ze stron. Hołownia jako bodaj ostatni próbował w mediach mainstreamowych reprezentować katolików, na poważnie mówiąc o wierze. Inni są tam tylko zapraszani, on był wewnątrz.

I, choć nie wszystkie publikacje Hołowni budziły mój entuzjazm, uważałem że to był cenny głos w debacie publicznej. Dlatego, że jak się wyraził Kuba Wojewódzki, był groźniejszy od moherów, bo mówił językiem zrozumiałym dla odbiorców współczesnej popkultury, która poważnej debaty nie toleruje. Nauczył się tego prowadząc rozrywkowe programy w TVN i używał tej umiejętności w dobrej sprawie.

Mam nadzieję, że mimo deklaracji, że będzie pisał tylko w Internecie, znajdzie jakieś miejsce, gdzie będzie mógł po swojemu ewangelizować. Media, gdzie poważnie można o wierze mówić, nie mają dziś dominującej pozycji. Jest „Rzeczpospolita”, tygodniki, portale internetowe. Ale, prawdę mówiąc, to komuś takiemu pracę powinna zaproponować TVP, wydaje się, że Hołownia pomógłby w realizacji misji telewizji publicznej.       

Rozm. Marta Brzezińska