Jennifer Christie opisuje na łamach portalu „Life News” o trudnym dla niej jako kobiety i matki doświadczeniu. W styczniu ubiegłego roku Jennifer została zgwałcona we własnym domu przez obcego mężczyznę. Wkrótce okazało się, że jest w ciąży. Lekarze otoczyli ją opieką psychologiczną, obawiając się, by nie próbowała zrobić sobie krzywdy. Mieli też dla niej złotą radę, jak „uporać się” z traumatycznym doświadczeniem: zabić dziecko. Jennifer wspomina, że przedstawiano jej aborcję jako proste i świetne rozwiązanie całej sprawy.

Kobieta była wówczas w pracy na rejsie morskim; z mężem porozumiewała się przez telefon. Pisze, że ani razu nie zaproponowała, że zabije dziecko – nie zrobił też tego jej mąż. Gdy powiedziała mu, że jest w ciąży w wyniku gwałtu, stwierdził tylko: „Dobrze. Dobrze… Wszystko w porządku. Wszystko jest w porządku”. „Co masz na myśli mówiąc, że wszystko jest w porządku?” – pytała Jennifer. „Mówię, że poradzimy sobie z tym. Przejdziemy przez to. Będzie dobrze… Ja kocham dzieci. Będziemy mieli kolejne dziecko. Kochanie, to dar. To coś wspaniałego, co wzięło się z czegoś strasznego. Poradzimy sobie” – przekonywał jej mąż. Jennifer zaczęła wówczas cieszyć się nowym życiem, które wzrastało w jej łonie. „Nowa miłość, która stawała się tak bardzo gorąca, że usunęła wszelki strach czy przerażenie. Mój mąż miał rację. Mogliśmy sobie z tym poradzić” – pisze Jennifer.

„Jestem bardzo wdzięczna będąc razem z kobietami, które zaszły w ciążę w wyniku w gwałtu. Przetrwałyśmy to. Nie jesteśmy ofiarami. Mój syn mnie uleczył” – dodaje.

pac/life news