Akcję własnym sumptem zrealizował Wojciech Jeżowski, który na co dzień zajmuje się kreacją i produkcją jako właściciel warszawskiej agencji Black Rabbit. Plakat rozpowszechniano w sieci i na portalach społecznościowych.

Zdaniem pomysłodawcy inicjatywy idea i kreacja plakatu została przygotowana z myślą o młodych odbiorcach. – Świat młodych ludzi kręci się dziś przede wszystkim wokół galerii handlowych i imprez. Coraz mniej w nim czasu na refleksję. W ich pamięci zostaje to co szokuje i wzbudza kontrowersje. Wiedziałem, że młody, przystojny mężczyzna w mundurze SS sprawi, że plakat będzie wyrazisty. Dla mnie najważniejsze jest, że jest dyskusja na temat holocaustu, że jest świadomość tego, że zło może być w każdym z nas – mówi Wojciech Jeżowski w rozmowie z portalem kampaniespoleczne.pl.

 

Na twórcę plakatu posypały się gromy oburzenia. I słusznie. Umacnia on stereotyp silnego, pieknego nazisty - mocnego mężczyzny, prawie nadczłowieka. Nie bez winy byli sami reżyserzy filmowi, którzy obsadzali często w rolach nazistów wysokich blondynów, bo taki typ urody promowali sami hitlerowcy. Ale rzeczywistość była inna, o czym można się było przekonać po krótkim przeglądzie wierchuszki III Rzeszy - sam Hitler, niewysoki brunet o pospolitej powierzchowności odbiegał od tego stereotypu. Goebbels był małym pokraką, Goering opasłym opojem. Architekci Holocaustu, arcyzbrodniarze Himmler i Eichmann przypominali prowincjonalnych urzędników. Podobnie można powiedzieć o Oskarze Dirlewangerze, który wymordował tysiące ludzi w czasie tłumienia powstania warszawskiego.

Sam twórca akcji przyznał, że "wielką inspiracją były eksperymenty psychologiczne przeprowadzone w latach 60. i 70. przez Milgrama i Zimbardo, które jasno wskazują, że każdy człowiek jest w stanie dopuszczać się strasznych czynów, torturować i znęcać się nad innymi w „odpowiednich” warunkach". No właśnie: Każdy. 


kampaniespoleczne.pl/PSaw