Ayul Aguer została porwana w 1994 roku w południowym Sudanie. Była jeszcze dzieckiem. „Porwano nas sześć” – opowiada chrześcijanka. „Trzy z nas odmówiły udania się na północ [z porywaczami]. Zostały zabite. Moje ręce zostały przywiązane do konia, który mnie ciągnął. Maszerowaliśmy cały dzień bez przerwy, nie leczono nas, gdy byłyśmy chore” – opowiada Aguer o swoim porwaniu.

Mohammad Jamos, jej nowy właściciel, sprzedał dwie pozostałe dziewczyny. Aguer została sama jako jego niewolnica. „Bił mnie cały czas, nawet dziesięć razy dziennie. Zmuszał mnie do pracy” – opowiada chrześcijanka. Pewnego dnia kobieta została wysłana na rynek po zakupy. Kilku arabskich chłopców zgwałciło ją i pocięło nożem. Nikt nie traktował jej z szacunkiem.

Jej właściciel zmusił ją do praktykowania islamu. Groził, że ją zabije, jeżeli będzie mówić o kościele. Aguer powiedziała mu, że i tak pójdzie na Mszę. Mężczyzna związał ją i pozostawił przez cały dzień leżącą w skwarze; kazał jej patrzeć na słońce. „Przez kilka następnych dni nic nie widziałam. Wciąż odczuwam niekiedy w związku z tym oszołomienie” – mówi Aguer.

Jej właściciel zmusił ją do tzw. kobiecego obrzezania. Wkrótce potem Aguer została oddana innemu mężczyźnie na niewolnicę-żonę. Miała z nim trójkę dzieci.

Została uwolniona we wrześniu 2013 roku. Wróciła wówczas do swojego domu w południowym Sudanie. „Będę znów chodzić do kościoła. Zajmę się jakimś biznesem. Zrobię sobie schronienie z plastiku i będę czekać na moje dzieci” – mówi o planach na przyszłość.

pac/godreports