Zmarł w szpitalu 14-letni chłopiec, Nauman Masih, oblany przez muzułmanów benzyną i podpalony. Lekarzom nie udało się go uratować wobec rozległości jego obrażeń. Miał ciało popalone w 55 procentach. Choć odwiedził go w szpital doradca ministra zdrowia Pakistanu, naciskając na lekarzy, by dołożyli wszelkich starań w opiece, życia Masiha nie uratowano.

Przypomnijmy, że chłopak został zaatakowany w piątek w ubiegłym tygodniu w drodze do warsztatu krawieckiego, w którym pobierał naukę zawodu. Chciał zarabiać na utrzymanie rodziny – mieszkał tylko z matką i siostrami, bo jego ojciec zmarł wiele lat temu.

Niestety, na swojej drodze Nauman spotkał muzułmanów, którzy pytali go o wiarę. Chłopak nie chciał wyprzeć się Chrystusa i otwarcie przyznał, że jest chrześcijaninem. Doszło wkrótce do utarczki, w wyniku której Nauman został oblany benzyną i podpalony. W ugaszeniu ognia pomogli mu przechodnie, wzywając też pomoc medyczną.

„Modlimy się za chłopca i za jego rodzinę” – napisał w komunikacie dla watykańskiej agencji „Fides” Mervyn Thomas, dyrektor organizacji zajmującej się chrześcijanami prześladowanymi za wiarę. „Trudno uwierzyć, że można zabić chłopca tylko ze względu na jego wiarę. To okropnie niepokojące. Kultura bezkarności musi dobiec końca, a mniejszości religijne muszą mieć zagwarantowane prawa, tak, jak wszyscy obywatele Pakistanu” – dodał Thomas według „Fides”.

Swoje oburzenie wyraził też premier Pundżabu, pakistańskiej prowincji, w której doszło do ataku. „Ten epizod pokazuje nienawiść, która krąży w społeczeństwie. Potrzeba bardziej intensywnej pracy nad dialogiem i harmonią między wyznawcami różnych religii” – zadeklarował.

Niestety, obok podniosłych słów w Pakistanie robi się naprawdę niewiele, by chronić chrześcijan i inne mniejszości religijne. Brutalne morderstwa dokonywane w biały dzień, lincze i prześladowania są tam wciąż powszechne.

pac