Państwo Środka, według organizacji „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”, należy do 10. najbardziej niebezpiecznych dla chrześcijan krajów świata. Tamtejszy Kościół Rzymskokatolicki to Kościół podziemny, do którego przynależność może oznaczać prześladowania ze strony władz.

 

Dzisiejsze Chiny niosą dla opinii publicznej, szczególnie prawicowej, wiele konotacji pozytywnych. Dużo mówi się o dynamicznym rozwoju gospodarczym, wolnym rynku, kapitalizmie, braku ubezpieczeń społecznych. Szczególnie entuzjaści libertarianizmu i partii Korwin zachwycają się drapaczami chmur w Pekinie czy Szanghaju oraz dwucyfrowym wzrostem Produktu Krajowego Brutto.

Blaski i cienie rozwoju

Przeciwnicy takiego sielskiego obrazu, głównie proweniencji lewicowej, zwracają z kolei uwagę na złe traktowanie jednostki w tym autorytarnym kraju. Nie podoba im się instrumentalne traktowanie człowieka, krwawe tłumienie żądań dotyczących wolności i praw obywatelskich, wyzysk pracowniczy, dotyczące także dzieci oraz dążenie do rozwoju gospodarczego kosztem jakości środowiska naturalnego, co wydaje się skutkować nie tylko zalegającym smogiem w metropoliach, ale także katastrofami humanitarnymi w wyniku zjawisk pogodowych takich jak ulewy czy powodzie.

Jak widać na powyższym przykładzie, utożsamianie swojego światopoglądu z jakąkolwiek opcją polityczną może sprawiać nie lada dysonans poznawczy, gdy trzymanie się jednolitego nurtu opinii, często z lęku przed oskarżeniami o nieortodoksyjność, rozmija się z rzeczywistością.

Obraz współczesnych Chin jest wielobarwny i niejednoznaczny. Dociera to także do rządzących, którzy przedstawiają się jako komuniści, jednak realizują bardzo liberalną politykę gospodarczą, niemniej podporządkowaną interesom państwa. Państwa, dodajmy rozumianego, nie jako wspólnota, lecz jako oligarchia, wąska grupa lojalnej biurokracji.

Nowocześni władcy Państwa Środka nie upierają się przy swoim i są w stanie wyciągać wnioski z popełnianych błędów. Najbardziej jaskrawym przykładem może być wycofanie się z „polityki jednego dziecka”, skutkującej dyskryminacją rodzin na wielką skalę, przynoszącą falę aborcji i sztucznej antykoncepcji. Administracja Pekinu skonstatowała jednak, że rozwój państwa jest nie do utrzymania bez stabilnego rozwoju demograficznego. Dlatego łaskawie zezwoliła na posiadanie dwojga dzieci, a w przyszłości niewykluczone, że odejdzie od regulowania przyrostu naturalnego w ogóle (co notabene jest niedoścignionym marzeniem autokratów z organizacji międzynarodowych typu WHO czy ONZ).

Kościół podziemny

Partia Komunistyczna dostrzegła także wiele zagrożeń, które wynikły raz: z komunistycznego dziedzictwa kraju, dwa: z kapitalistycznego hiperrozwoju gospodarki. Chińczycy nie mają stabilnego systemu wartości, na którym mogliby się oprzeć. Kulturowo nieudolnie małpują zachowania podpatrzone na Zachodzie, czego efektem jest stopniowa degeneracja moralna, kult pieniądza, rozwiązłość, konsumpcjonizm, czy pogarszający się stan zdrowia psychicznego mieszkańców.

Dlatego można powiedzieć o stopniowym otwieraniu się na chrześcijaństwo czy religijność w ogóle, jako pewnej nadziei na przyszłość. Choć nie jest to jeszcze jakiś boom, wielu misjonarzy w tamtych stronach mówi o zdobywaniu zaufania w tamtym regionie świata, dotychczas niedostępnym dla chrześcijaństwa. Już sam fakt, że misjonarze tam są i przyjmowani są kolejni, istnieje uzasadniony optymizm, że jako ostatni z wielkich kontynentów – Azja przyjmie Jezusa Chrystusa za swojego Pana.

Przebywający tam misjonarze oraz rodziny w misji zaświadczają, że choć działający w kruchości i ukryciu Kościół jest duchowo mocny. Scala on elementy tradycyjnej pobożności (wielu Chińczyków recytuje łacińskie teksty modlitw i psalmów) oraz gorliwości nowej ewangelizacji. Kościół podziemny w wielu przypadkach jest kościołem domowym, starannie chronionym przed światem zewnętrznym. Natomiast immanentną cechą wiernych jest pęd ku ewangelizacji. Każda eucharystia kończy się głoszeniem Słowa Bożego innym – chodząc od drzwi do drzwi.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że Kościół w Europie, jeśli nie da oporu muzułmańskiej inwazji, w czasach ostatecznych może spotkać ten sam los. Jeśli tak, to otwarte pozostaje pytanie, czy rozleniwieni dobrobytem Europejczycy będą mieli gorliwość współczesnych Chińczyków?

Uciskani ale wierni

W swoim najnowszym raporcie dotyczącym prześladowań chrześcijan we współczesnym świecie organizacja „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” umieszcza Państwo Środka wśród 10 najbardziej niebezpiecznych dla chrześcijan miejsc na kuli ziemskiej. Liczba aktów skierowanych przeciwko Kościołowi utrzymuje się na stałym poziomie ok. 500 spraw rocznie.

Konflikt z władzami dotyczy uznawalności i zwierzchności Kościoła w tym kraju. Kościół oficjalny pozostaje lojalny wobec rządu w Pekinie. Kościół Rzymskokatolicki działa w podziemiu i pozostaje wierny Watykanowi. Jednym z największych problemów jest masowe niszczenie własności należącej do Kościoła. Pod byle pretekstem wywłaszcza się i burzy świątynie w wielu prowincjach, pod pozorem realizacji celów publicznych. Co ciekawe, tego typu incydenty spotykają się ze sprzeciwem także Kościoła oficjalnego.

W Chinach na 1,3 bln ludzi, ponad połowa to ateiści. Chrześcijanie, stanowiący zaledwie 5,2 proc. populacji, liczą 66 mln wiernych. Wierni gromadzą się w Chińskim Katolickim Stowarzyszeniu Patriotycznym oraz podobnej organizacji protestantów. Jednak 90 proc. biskupów Kościoła pozostającego lojalnym wobec rządu w Pekinie, jest uznawanych przez Watykan. Pozostała część duchownych może odgrywać dwuznaczną rolę. Wzbudza to nieufność wiernych, którzy przychylają się ku działalności Kościoła podziemnego, będącego bliżej potrzebujących.

Jak tłamszona jest aktywność chrześcijan w tym kraju? Są to przeważnie prześladowania ze strony aparatu przemocy np. naloty urzędników, konfiskata komputerów, porwania, uwięzienia. W marcu 2014 r. w areszcie domowych zmarł 97-letni biskup Szanghaju Józef Fan Zhongliang, wycieńczony dwudziestoletnim pobycie w więzieniu i obozach pracy. Dwa miesiące później aresztowano biskupa Jangcy Jana Penga Wizhao. Uniemożliwiono mu pełnienie posługi, bo był uznawany przez Watykan.

Błogosławieni, jeśli was prześladują…

Wiele parafii jest wzywanych do usuwania i ukrywania krzyża, jako znaku gorszącego oficjeli. Rodziny katolickie są zatrzymywane, nękane i bezskutecznie zmuszane do wyrzekania się wiary. Aresztowania dotyczą często całych społeczności, w tym dzieci. Zdarzają się także akty przemocy, chociaż aktualnie ograniczają się do pobicia.

Szczególnie uciskani są księża i wierni Kościoła podziemnego, którzy nie chcą się poddać kontroli władz, odmawiając współpracy z urzędnikami. Zimą zeszłego roku kilkudziesięciu wiernych zgromadzeń w kilku miastach w Syczuanie było przetrzymywanych nawet 15 dni w areszcie. W innej prowincji za „nielegalne” odprawianie Mszy Świętej zostało zatrzymanych dwóch kapłanów. Podobny los spotkał biskupa Juliusza Jia Zhiguo z Zhengding.

Paradoksalnie Kościół w Chinach rozrasta się, rozwija i umacnia. Zgodnie z wielowiekową tradycją, prześladowania skutkują masowymi nawróceniami i scalają wiernych Chrystusowi. Coraz więcej rodzin otwiera się na imię Jezusa, uznając go za swojego Pana i Boga. Dlatego z rozwojem chrześcijaństwa w Azji, mimo wielkich, ale też koniecznych trudności, Kościół Katolicki wiąże duże nadzieje.

Tomasz Teluk