Chrześcijańscy przywódcy zainicjowali demonstrację we wschodnich Chinach w celu postawienia się "złu", które ma miejsce w kampanii rządowej - usuwania krzyży. Wiele osób uważa plan chińskiej władzy jako skoordynowany atak komunistycznej partii wymierzony w religię.

Władze ze wschodniochińskiej prowincji Zhejiang usunęły ponad 1200 kościelnych krzyży.Władza usuwa krzyże pod pretekstem nielegalnego ich postawienia, lub zagrożenia bezpieczeństwu.

24 lipca około 20 duchownych katolickich zapoczątkowało niezwykły publiczny pokaz w nadmorskim mieście znanym jako "Jerozolima Wschodu". Przed budynkiem rządzących rozłożono baner i protestowano domagając się wolności religijnej. Policja monitorowała 2 - godzinną demonstrację, ale nie interweniowała.

Na portalu społecznościowym Weibo pojawiły się zdjęcia ludzi robiących drewniane krzyże i malujących je na czerwono. Ks. Chen Kaihua z prowincji Syczuan na swoim profilu wezwał wiernych z innych części Chin, by przyłączyli się doakcji w „bezpiecznym i zgodnym z prawem ruchu nieposłuszeństwa bez użycia przemocy”.

Katoliccy duchowni wydali list otwarty, w którym wyrażają żal z powodu usuwania krzyży, nazywając to "aktem złego", który "powoduje wielkie oburzenie i złość wśród duchowieństwa i wiernych".

"Usuwanie krzyży oznacza niszczenie wiary, a także miłości i rodzi nienawiść" - piszą w liście.

KZ/Catholic.org