Mimo scenariusza jak w filmie akcji, gdzie już.. już..  miał nastąpić happy end i zastopowanie CETA, mimo zawirowań  - umowa o ,,wolnym handlu'' stała sie faktem. Krytyka poparta wiarygodnymi informacjami, protesty i pikiety nie pomogły.

Sprzeciw Walonii był w gruncie rzeczy chyba tylko pozorny, ale wszystko poszło gładko, zapewne tak, jak to było z góry zaplanowane. Mały teatrzyk odegrany przed Europą raczej nikogo chyba nie zmylił. Donald Tusk zasłużył kolejny raz na poklepanie po plecach przez wierchuszkę Unijną.

Teraz zagrożenia związane z zapaścią średnich małych firm i gospodarstw rolnych mogą stać się rzeczywistością. Polskie społeczeństwo powinno tym baczniej zwracać uwagę na to, co kupuje w sklepach, czy jest to towar od polskiego, czy od obcego producenta, a czasem nawet zapłacić nieco więcej, ale kupować patriotycznie.

W sieci krążą informacje, jak sprawdzać kod kreskowy i jak weryfikować pochodzenie produktów. Nie warto pozwolić, żeby tania, tandetna i trująca żywność śmieciowa zaczęła gościć na naszych stołach i wypierać rodzime produkty wysokiej jakości. Oprócz poważnych opracowań, które kreślą trudną perpektywę przed polskimi producentami, w internecie zaroiło się od wizji o tym, jak mogą wyglądać towary importowane z Kanady. Trzeba przyznać, że niektóre z memów, mimo całego tragizmu sytuacji, mogą rozbawić.

Czy teraz wszystko, co ,,przyjedzie'' z Kanady będzie duże, ekonomiczne i odpowiednio ubogacone i czy zadowoli gusta polskich konsumentów?

LDD/Twitter/Fronda.pl