– Gen. Marek Dukaczewski gdy został szefem Wojskowych Służb Informacyjnych, kazał przerwać operację weryfikacyjną o kryptonimie „Gwiazda”, dlatego że ona m.in. jego dotyczyła. Gdyby akta operacji zostały ujawnione, to zaręczam, że pokazałyby problem związany z kursantami GRU i KGB w kontekście osłony kontrwywiadowczej Polski już od lat 90. – mówił Sławomir Cenckiewicz, p.o. dyrektor Centralnego Archiwum Wojskowego, w programie „Minęła Dwudziesta” w TVP Info. W ten sposób odniósł się do odnalezienia teczki personalnej gen. Dukaczewskiego.

Operacja „Gwiazda” miała polegać na weryfikacji wiarygodności oficerów WSI, którzy byli kursantami w Związku Radzieckim, ale nigdy nie została zakończona.

Kilka dni temu Cenckiewicz, pełnomocnik Ministra Obrony Narodowej ds. Reformy Archiwów Wojskowych i p.o. dyrektor CAW, poinformował o odnalezieniu w archiwum MON teczki personalnej byłego szefa WSI gen. Marka Dukaczewskiego. Dowiedzieliśmy się, że Dukaczewski przeszedł kurs GRU w Moskwie już "w wolnej Polsce".

IPN stwierdził, że „zachodzi uzasadnione podejrzenie niedopełnienia ustawowego obowiązku przekazania do IPN wszelkich akt wytworzonych przez komunistyczne organa bezpieczeństwa państwa” i wszczął śledztwo w tej sprawie.

Według Cenckiewicza, żołnierze po sowieckich kursach GRU nie powinni pełnić żadnych kierowniczych funkcji w Wojsku Polskim, a tym bardziej w wojskowych służbach specjalnych.

– Gen. Marek Dukaczewski, gdy został szefem Wojskowych Służb Informacyjnych, kazał przerwać operację weryfikacyjną o kryptonimie „Gwiazda”. Dlatego, że ona m.in. jego dotyczyła. Gdyby akta operacji zostały ujawnione, to zaręczam, że pokazałyby problem związany z kursantami GRU i KGB, w kontekście osłony kontrwywiadowczej Polski już od lat 90. Rosyjskie tajne służby traktowały grupę kursantów jako naturalną grupę typowniczo-werbunkową, do której próbowali indywidualnie docierać od lat 90., kiedy to próbowali budować na nowo siatkę szpiegowską, siatkę wpływów w Polsce, po wielkiej zmianie, jaką był upadek Związku Sowieckiego – mówił Cenckiewicz

– Oni się musieli oświadczać, był przygotowany zestaw pytań, wariograf, były indywidualne badania ekspertów, psychologów i kontrwywiadowców w stosunku do tych oficerów. Analizowano efekt całego procesu weryfikacji pod kątem tego, czy dany oficer powinien dalej służyć czy nie. Są przypadki m.in. gen. Izydorczyka, który odmówił współpracy z oficerami kontrwywiadu, którzy w ramach operacji „Gwiazda” weryfikowali jego pobyt na kursie GRU. Mimo to otrzymał dostęp do informacji niejawnych, do informacji NATO. To była osobista decyzja ministra obrony narodowej Bronisława Komorowskiego – mówił Cenckiewicz.

Historyk odniósł się rónież do sprawy odwołanej debaty ws. Lecha Wałęsy.

– Od początku mówiłem, że debaty nie będzie. To była jakaś hucpa, w której, niestety, uczestniczył IPN i stał się de facto organizatorem tego przedsięwzięcia – mówił Cenckiewicz.

– W momencie, w którym w ubiegłym tygodniu znalazłem informację, że prezydent Wałęsa będzie miał 16 marca - w terminie debaty - wykład w Santiago de Chile, było jasne, że biznes jest ważniejszy niż jakaś debata z Cenckiewiczem i paroma „kolesiami” – dodał.

kz/tvp.info