Została rozbita jedna z największych mafii paliwowych. Jego "dorobek" to prawie 1,8 tys. lewych faktur na 138 mln złotych, pranie brudnych pieniędzy oraz zakup legalnej firmy, która służyła jej do wyłudzania akcyzy i VAT. W sprawie zaarzuty usłyszało już ponad 500 osób. Części podejrzanych grozi do 25 lat więzienia za zbrodnię vatowską, czyli wystawianie fałszywych faktur na ponad 10 mln zł.

Jak referuje "Dziennik Gazeta Prawna": "Modus operandi grupy był następujący: w okolicach Nasielska produkowała olej smarowy, zaś zleceniodawcą była czeska spółka, kontrolowana przez wyłudzaczy. Olej trafiał także do Niemiec, gdzie był przeładowywany, a następnie zgodnie z listami przewozowymi miał trafiać na Litwę, Łotwę czy do Rumunii. Jednak najczęściej nie docierał do miejsca przeznaczenia, tylko był sprzedawany w Polsce jako napędowy. Budżet państwa mógł stracił na tym procederze nawet 70 mln zł – po 50 tys. zł na jednej cysternie (grupie udało się ich sprzedać 1200). Dodatkowo członkowie grupy wystawiali fikcyjne faktury poprzez legalną firmę, a także prali brudne pieniądze pochodzące z przestępczego procederu".

Grupa jest rozpracowywana od 2017 roku; wówczas to właśnie doszło do pierwszych aresztowań.

Brudne pieniądze prano w firmie z branży mięsnej - Indyk Mazowsze. Według śledczych to prawdopodobnie pierwszy w Polsce przypadek zakupu legalnej firmy do prowadzenia takiej działalności.

bsw/forsal.pl