Mój Stryj poszedł do fryzjera.
Poszedł tam z psem.
Jest to jedyny taki fryzjer w mieście, który z jednej strony Salonu strzyże psy, a z drugiej ludzi. Takie rozwiązanie może na pierwszy rzut oka wyglądać śmiesznie, dziwnie lub obraźliwie ("strzyżemy także psy" - napisano na drzwiach), ale sprawdza się. Klientów jest tylu, że trzeba się umawiać z wyprzedzeniem. Wiele osób wybiera tę opcję, bo za jedną wizytą odrabia dwa strzyżenia - dla siebie jedno, drugie dla psa.


W sobotę jedliśmy ze Stryjem śniadanie. Pod nogami w kuchni plątał się ten jego pies. Kiedyś miał jakieś normalne imię, ale teraz wołają na niego: Niusiek. Nawet nie pytam od czego pochodzi to zdrobnienie, bo już nikt nie pamięta - to bardzo stary pies.

 
Jest wielkości dwóch kapci, więc łatwo go niechcący podeptać. Kiedyś był sprawny jak wydra i zawsze zdążał uciec spod nóg - nie trzeba się nim było martwić. Niestety z wiekiem rusza się dużo wolniej... Ale stryj też rusza się wolniej, niż w czasach młodości Niuśka, więc nikt nikogo nie depcze. 


Usiadłem w kącie. Stryj robił jajecznicę ze "swoyskych jajóff" i opowiadał:


Byliśmy z Niuśkiem u fryzjera. Dlatego Niusiek taki łysy. Kiedyś mu zostawiałem więcej sierści, ale teraz jedno strzyżenie kosztuje 75 złotych, więc każę golić na krótko. Dwa razy na rok musi wystarczyć! Mamy tego samego fryzjera, takie same siwe włosy, ale ja za jedno strzyżenie Niuśka mógłbym chodzić do fryzjera przez rok. Moja głowa warta tylko dziesięć złotych. I Niusiek jeszcze ciasteczko dostaje na koniec za dobre sprawowanie, że łaskawie nie pogryzł pana fryzjera, że mu nie uciekł, że nie napryskał na Salon, że się nie wysiurał do wanny. 


Zapytałem jak stary jest Niusiek?
Stryj odpowiedział po swojemu, że Niusiek w tym roku będzie robił maturę.


Po śniadaniu poszedłem do siebie i zainspirowany gadką o maturze postanowiłem sprawdzić czy jeszcze byłby w stanie dzisiaj zdać maturę. Najpierw wyszukałem zadania maturalne z matematyki. Te które dają teraz. 
Były podejrzanie łatwe. 


Wyszukałem więc zadania maturalne z czasów, gdy sam zdawałem maturę. (Kiedy to było? Stan wojenny, PRL, ludzie generała Jaruzelskiego zatłukli pałami na śmierć Grzegorza Przemyka - maturzystę z mojego liceum. Proszę sobie "wyguglować" rok i okoliczności.) Te stare zadania maturalne z "moich czasów" byłyby teraz za trudne - coś tam policzyłem, ale nie byłem pewien czy poprawnie.


Zadzwoniłem do kolegi, który wykłada fizykę teoretyczną na Uniwersytecie i pytam go o poziom tamtych naszych matur w stosunku do dzisiejszego. Zaśmiał się i mówi tak: Stary, to co myśmy mieli na maturze, dzisiaj robi się na trzecim roku studiów, ale uważaj... SPECJALISTYCZNYCH!


Podziękowałem koledze, bo teraz wiem, co napisać tegorocznym Maturzystom:


MATURY BĘDĄ ŁATWE !!!


PS. A dlaczego będą łatwe? Bo władza chce żebyście byli debilami, żebyście nic nie umieli, więc rozdaje te matury i dyplomy za nic.

 

eMBe/Cejrowski.com