„Donald T. odejdzie dopiero, gdy go zabiorą do więzienia albo gdy zostanie uratowany poprzez odessanie w struktury UE, lub do Ruskich. Niech jedzie – w wolnej Polsce za zdradę należy się szubienica”.

Taką ostrą opinię przedstawia w rozmowie z „Do Rzeczy” Wojciech Cejrowski. Dodaje jednak, że szubienica nie jest eleganckim rozwiązaniem, ale wizerunkowo lepsze dla premiera byłoby „prawo łaski”, czyli odesłanie go za granicę. Znany podróżnik przypomina ponadto, że takie samo rozwiązanie proponował w przypadku gen. Wojciecha Jaruzelskiego.

„Zresztą, truchło Jaruzela powinno się wykopać i wydalić z kraju, bo jego zaleganie w polskiej ziemi to niepotrzebna prowokacja. Po co nam kłopoty ze znieważaniem grobu? Niech go lepiej zakopią gdzieś pod murami Kremla, gdzie będzie spoczywał cicho pośród swoich” – radzi rozmówca „Do Rzeczy”.

Cejrowski uważa Tuska za zdrajcę, biorąc pod uwagę m.in. to, w jaki sposób potraktował sprawę  Smoleńska. Odnosi się także do afery taśmowej i na pytanie, czy Platforma jest niezatapialna, odpowiada: „Wszystko jest zatapialne”.

„Codziennie odmawiam jedną dziesiątkę Różańca, modląc się o …Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii; o wypełnienie Jasnogórskich ślubów Narodu. Powalimy ich paciorkami!” – zapewnia Cejrowski. I dodaje, że z powodu tych słów został przemianowany z „mohera” na „taliba”, co jednak bardzo mu odpowiada, bo z „tego słowa aż zieje tolerancją wobec katolików”, a „moher” był taki niemęski.

Całość rozmowy w najnowszym numerze „Do Rzeczy”.

MaR