Fronda.pl: Czy widać obecnie według Pana poprawę w ściganiu zorganizowanych grup przestępczych, na przykład mafii paliwowej, której członków ostatnio zatrzymano?

Jacek Wrona (Komisarz policji w stanie spoczynku, były oficer CBŚ): Przede wszystkim zmienił się swego rodzaju „klimat” i tego rodzaju przestępstwami zaczęto się poważnie interesować. Do tej pory jakimś dziwnym trafem tak nie było. Przykładów jest wiele. Tego rodzaju przestępczość funkcjonowała w sposób praktycznie oficjalny i nie za bardzo było wiadomo dlaczego tak się dzieje. Z jednej strony mieliśmy do czynienia ze słabością organów ścigania. Wynikało to z tego, że prawdziwa zorganizowana przestępczość, wręcz mafijna, w której istnieją powiązania kryminalno-ekonomiczne z politykami jest ciężka do zwalczania. Po pierwsze nie ma w tym wielkiego doświadczenia. Sprawy ekonomiczne są jednak skomplikowane, a funkcjonariuszy znających się na tym jest niewielu. To samo dotyczy prokuratorów i sędziów.

Zorganizowana przestępczość założyła białe kołnierzyki?

Oczywiście. Punkt ciężkości przesunął się właśnie na przestępczość stricte ekonomiczną. Resztki przestępczości kryminalnej, resztki gangu pruszkowskiego są wyłapywane. Zatrzymanie Malizny i Słowika pokazuje, że oni się już w jakimś stopniu marginalizują. Poza tym to są w porównaniu do tych ekonomicznych przestępstw niewielkie proporcje. Jeśli na niewielkim wyłudzeniu VAT można zarabiać miliony, to przestępcy dokonujący wymuszeń czy napadów okradają na dużo mniejszą skalę. Odpowiedzialność za te przestępstwa ekonomiczne jest na dodatek prawie żadna. Wyroki są śmieszne, a pieniędzy się nie odbiera, bo są prane i tu jest problem, który jest problemem nr 1.

Ściganie takiej przestępczości „białych kołnierzyków” zaczyna być bardziej skuteczne?

Tak, to się zaczyna poprawiać, bowiem jest polityczny nacisk, by skrajnie to ograniczyć. Mamy tu do czynienia z dziesiątkami miliardów złotych, których wyciekanie przy odpowiednich działaniach można ograniczyć znacznie. Według amerykańskich badań jakie zostały przeprowadzone na ten temat, można ograniczyć takie przestępstwa o dwadzieścia kilka procent. Przyjmując nawet zaniżone szacunki, daje nam to kwotę około 10 miliardów złotych rocznie, która potencjalnie może nie wyciec, dzięki uszczelnieniu systemu. Najważniejsze jest właśnie zintensyfikowanie działań wokół zatrzymania karuzeli VAT-owskich, powstrzymania wyłudzeń bankowych, czy uregulowania kwestii nielegalnego hazardu. Do tego oczywiście dochodzi sprawa reprywatyzacji, nie tylko w Warszawie, ale i na przykład w Krakowie, czy w Łodzi.

Czy zatrzymania chociażby osób zamieszanych w wyłudzenia z SK Banku w Wołominie pokazują, że obecnie państwo polskie przestaje jak powiedział pewien polityk, istnieć tylko teoretycznie?

Ależ oczywiście! Abstrahując od moich politycznych sympatii czy antypatii mogę powiedzieć, że koniec rządów PO-PSL był znaczony totalnym marazmem. Prokuratura umorzyła wszystkie możliwe sprawy, począwszy od spraw gospodarczych, a skończywszy na kryminalnych. Jak tylko istniała możliwość, by sprawę umorzyć, korzystano z tego. Najgorsze, że pojawiły się i funkcjonowały tzw. święte krowy, które powodowały, że wszelkie działania, by je powstrzymać. Idealny przykład to afera Amber Gold. Dla przeciętnych policjantów było od razu wiadomo, że to jak się mówi slangowo farmazon, oszustwo, jeden wielki wałek. A jednak organy ścigania nie zajmowały się tym. Trzeba być ślepcem, by nie wiedzieć np. jak funkcjonują karuzele VAT-owskie. A to wymyśliło WSI! Wystarczyły niewielkie ruchy, by takie rzeczy powstrzymać, ale nikt tego nie robił. Rozumiem, gdyby przestępstwami ekonomicznymi, polegającymi na wyłudzenia VAT-u zajmowali się jacyś wybitni ekonomiści. Ale tak nie było, zaczęli to robić zwykli przestępcy, którzy kiedyś biegali z kijami baseballowymi, a później zostali „wykształceni” jak prościej i więcej zarabiać na tym procederze, jakim były oszustwa czy to na paliwie, czy na podatkach.

Problemem są też swego rodzaju mafie prowincjonalne, które powodują, że nawet w domu kultury nie można zostać babcią klozetową, jeżeli nie ma się układów. W gruncie rzeczy przy niewielkich nakładach na organy ścigania i usprawnienie działań na przykład prokuratury spowoduje, że rocznie jak wspomniałem od 10 do 20 miliardów moglibyśmy zyskać. Praktycznie cały program 500+ można by przy dobrych działaniach sfinansować tylko przy uszczelnieniu systemu.

Dziękujemy za rozmowę.