Małżeństwa, które chodzą systematycznie na nabożeństwa majowe mają o wiele więcej szans na przeżycie. Dlatego, że zapraszają Matkę Bożą do siebie, tak jak do Kany Galilejskiej. Rodzinie, która odmawia codziennie różaniec nic nie zagraża. Kiedy Polska była największą potęgą w Europie, nabożeństwo majowe było traktowane niemal jak Eucharystia. Taką wagę przywiązywano do uczestnictwa w nim. Pamiętam z dzieciństwa, że robiliśmy różne psikusy jako chłopaki i szczypaliśmy dziewczyny ale majówka była jak codzienny „chleb z masłem”.

Kryzys małżeństwa upatruję właśnie w tym, że coraz mniej zwraca się do Matki Bożej. Ona jest naszą królową. Ona jest jak matka, z boku, cichutko, ale jest. Nieustannie. Jest dana ludzkości na czasy ostateczne. Teraz świat jest na granicy jakiejś wojny i ona prosi więc nieustannie o modlitwę.

Maryja powiedziała, że to ona wybrała Polskę. Mamy więc swoją królową. Byliśmy wielką potęgą w Europie dlatego, że nasi królowie mieli wielkie nabożeństwo do Matki Bożej. Warto o tym pamiętać – mówi Jan Budziaszek.

Not. Jarosław Wróblewski