- Ta krytyka Polski jest nieuzasadniona i niesprawiedliwa.(...). Powinna być to jednak ocena niepolityczna, oparta na rzetelnie zebranych faktach przy współpracy z rządem polskim, a nie jakiś partyzancki atak przeprowadzony na podstawie półprawd rozpowszechnianych przez polskich przeciwników rządu, polską opozycję. - mówi Syed Kamall, brytyjski polityk, przewodniczący frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim w wywiadzie dla "Do Rzeczy".

- Jeżeli chodzi o Komisję Europejską, to nie jest niczym nadzwyczajnym, że prosi dany kraj członkowski o wyjaśnienie różnych wątpliwych kwestii. Zwłaszcza jeśli wprowadzane rozwiązania dotyczą zmiany sposobu zarządzania wymiarem sprawiedliwości lub mediami. Powinna być to jednak ocena niepolityczna, oparta na rzetelnie zebranych faktach przy współpracy z rządem polskim, a nie jakiś partyzancki atak przeprowadzony na podstawie półprawd rozpowszechnianych przez polskich przeciwników rządu, polską opozycję. Komisja Europejska powinna współpracować z Polską na zasadzie partnerstwa. - mówi brytyjski polityk.

Kamall odniósł się do wypowiedzi Martina Schulza, który mówił o "zamachu stanu" w Polsce i o tym, że nasz kraj jest jak Rosja Putina.

- Martin Schulz ryzykuje obniżenie rangi sprawowanego przez siebie urzędu poprzez wykorzystywanie go do prowadzenia krajowej polityki. Powinien być o wiele ostrożniejszy w słowach. Posługiwanie się przez niego tego typu retoryką jest dla mnie niezrozumiałe, a jego intencje są niejasne. - mówił europoseł.

Pytany o nierównowagę w traktowaniu członków UE (Polska, Węgry i Wielka Brytania są często krytykowane, podczas gdy inne kraje, na przykład Luksemburg, którego dotyczyła afera LuxLeaks, oraz Niemcy z aferą z koncernami samochodowymi, są znacznie łagodniej traktowane.) mówi:

- To prawda, że niektóre państwa są krytykowane o wiele bardziej niż inne. Unia Europejska powinna dbać o to, by wszystkie kraje – duże i małe, stare i nowe – były traktowane w ten sam sposób, uczciwie i z szacunkiem. W praktyce różnie z tym bywa. Są kraje, które ignorują zasady, nie wywiązują się ze swoich zobowiązań, a mimo to nie wyciąga się wobec nich żadnych konsekwencji. Takie podejście to paliwo dla nastrojów niezadowolenia z funkcjonowania Unii. - podkreśla.

kz/dorzeczy.pl