Rzecznik sklepu podaje, że decyzja zezwalająca muzułmanom na odmowę sprzedaży niektórych towarów została wcześniej omówiona z odpowiednimi grupami religijnymi.

Rzecznik zapewnił, że taka polityka dotyczy nie tylko muzułmanów, ale także wyznawców innych relgii. Chrześcijańscy pracownicy firmy nie musieliby, gdyby chcieli, przychodzić do pracy w niedzielę, a żydowscy – w sobotę.

Klientom, którzy chcą kupić alkohol lub wieprzowinę, muzułmańscy pracownicy w uprzjemy sposób każą czekać na otwarcie innej kasy.

„Miałam jedną butelkę szampana. Kobieta, która miała na głowie chustę, była bardzo uprzejma, ale powiedziała, że nie może mnie obsłużyć. Poleciła mi poczekać, aż inny członek obsługi sklepu będzie dostępny”.

Wielu klientów jest oburzonych. Strona sklepu na Facebooku została zasypana skargami; wiele osób wzywa do bojkotu sieci.

Jeden z klientów, Matt Syson, napisał: „Jeżeli chrześcijański pracownik chciałby odmówić sprzedaży damskiego ubioru homoseksualiście, albo męskich spodni lesbijce, mam nadzieję, że wspieralibyście go tak samo” jak muzułmanów.

Gdy sprawa zrobiła się głośna, rzecznik sieci powiedział, że polityka firmy została źle wcielona w życie. Pracownicy, którzy nie chcą dotykać pewnych towarów, nie powinni byli mieć konieczności jakiegokolwiek z nimi obcowania. I tak np. muzułmańscy pracownicy mogliby znaleźć się w dziale z odzieżą.

Pac/tundratabloids/dailymail