CBA rozpoczęła przeszukiwanie gabinetów dyrektorów kolejnych siedmiu sądów. Co nam to mówi o sądach w Polsce w realiach III RP? Po tym jak dowiedzieliśmy się, że w krakowskim Sądzie Apelacyjnym doszło do przywłaszczenia ponad 10 mln zł, zaufanie do sądownictwa może jeszcze się obniżyć. O komentarz na temat funkcjonowania polskich sądów poprosiliśmy publicystę Bronisława Wildsteina.

Bronisław Wildstein: Bardzo często mówiłem, że to co zrobiono z polskim wymiarem sprawiedliwości w 1989 roku było przyczyną jednej z naszych największych, podstawowych bolączek. Polska stała się nie państwem prawa, ale państwem prawników. Przetransportowaliśmy przy Okrągłym Stole całość korpusu sędziowskiego do nowej rzeczywistości. Zakładając, że nie mogą być odwoływani ze względów politycznych, de facto wszyscy musieli pozostać na swoich stanowiskach. Przypominam, że w prawdzie zasada nieodwoływalności sędziów jest istotną zdobyczą praworządności zachodniej, ale ona musi funkcjonować w całości. Pierwszą bowiem częścią tej zasady musi być powoływanie sędziów zgodnie z zasadami państwa prawa. Stwierdzenie, że PRL był państwem prawa jest żartem i wszyscy to wiedzą, łącznie z sędziami, którzy to często podkreślali.

W związku z tym mieliśmy sędziów, którzy powoływani byli zupełnie z innych powodów niż merytoryczne. Większość tych sędziów, choć nie wszyscy, bo wśród nich znajdowali się przyzwoici ludzie, była podporządkowana, użyteczna, oraz akceptująca system totalitarny. Spełniali rolę funkcjonariuszy tego systemu. Potem Ci sami ludzie mają stać się reprezentantami państwa prawa i budować państwo prawa według zupełnie odmiennych standardów. To oczywiście nie mogło dobrze funkcjonować i efekty mamy tego do dziś. Można powiedzieć, że upłynęło wiele lat i że powołuję się na rzeczy, które zdarzyły się 27 lat temu. Tyle tylko, że wprawdzie ogromna część tych sędziów już w tej chwili nie orzeka, ale absolutna autonomia, którą dano sędziom w Polsce, spowodowała również to, że to oni tworzyli nową kadrę sędziowską, kooptowali sędziów na swój obraz i podobieństwo. Nie chcę przez to powiedzieć, że w Polsce nie ma dobrych sędziów, bo oczywiście są tacy. Ci jednak, którzy dominują w polskim wymiarze sprawiedliwości, są niestety dziedzicami tamtej niechlubnej tradycji.

Ciągle słyszymy, że największym osiągnięciem polskiego wymiaru sprawiedliwości jest niezawisłość sędziów. Moja odpowiedź na to jest następująca: Niezawisłość sędziów nie jest celem, a środkiem do uzyskania sprawiedliwego państwa. Tymczasem w Polsce nie mamy sprawiedliwego państwa. Mamy ogromne problemy z tym jak funkcjonuje ta korporacja. Słyszymy stwierdzenie, że to wyjątkowa kasta, która dba o własne interesy i mówi się to expressis verbis. Właściwie nikt z sędziów PRL, szczególnie z okresu stanu wojennego nie został pociągnięty do odpowiedzialności dyscyplinarnej, mimo wydawania skandalicznych wyroków na zamówienie władz totalitarnych. Ci ludzie nadal sądzili w III RP i nikt ich nie odwoływał. Fakt, że to się stało pokazuje mentalność tych ludzi. Ci ludzie, którzy pozwolili funkcjonować tym sędziom nadal są w wymiarze sprawiedliwości.

Podstawową konsekwencję tego widzieliśmy, że tak powiem ostentacyjnie. Ci sędziowie walczą z jakimikolwiek zmianami, bronią swojej pozycji i nie zależy im na państwie prawa, ale na państwie prawników. To państwo, w którym oni będą decydowali o tym co jest prawem, a co nie. Widzieliśmy to przez mijający rok, kiedy ta korporacja sędziowska broniła się przed demokratycznie wybranymi władzami, tzn. usiłowała zablokować jakąkolwiek reformę wymiaru sprawiedliwości. Miejmy nadzieję, że powoli ta reforma będzie postępowała i zapewni to nam państwo prawa, a nie państwo prawników.