Jakie ma Pan wrażenie po kongresie Prawa i Sprawiedliwości? Czy było to – jak zapowiadała Ewa Kopacz – „3 dniowe greckie wesele”?
Nie wiem, czy jest sens ustosunkowywać się do tego, co mówi pani premier Ewa Kopacz, bo to są tylko takie przygotowane wcześniej sztuczki słowne. Natomiast kongres był dość niezwykłym przedsięwzięciem w polityce, którą od jakiegoś czasu Platforma Obywatelska próbuje wyprać z jakichkolwiek realnych treści. Otóż ten kongres programowy – trzeba zdać sobie sprawę, że nie decydował, jest dopiero przygotowaniem - program partii będzie zatwierdzony we wrześniu. Jednak to była taka wieloosobowa „burza mózgów” i rzeczywiście debatowano o podstawowych sprawach dla Polski. To samo w sobie jest ogromną radością. Partia rządząca, która ma wszystkie atuty i instrumenty, nigdy czegoś takiego nie robiła. Kongres pokazuje pewną zasadniczą różnicę. Była to próba zastanowienia się nad tym, w jakim kierunku Polska powinna zmierzać i co zrobić, by odbudować naszą pozycję i znaczenie, by realnie zmodernizować Polskę, nie tylko słownie i w kwestii obyczajowych. To wszystko było niesamowicie wartościowe i ważne.
Co po tym kongresie może pozostać w pamięci u przeciętnego odbiorcy?
Nie wiem, co może zostać w pamięci u przeciętnego odbiorcy, gdyż tam było bardzo wiele paneli, które zajmowały się bardzo konkretnymi sprawami. Chodzi o taką podstawową troskę o to, żeby odbudować potencjał Polski. Jest to próba myślenia o Polsce w dłuższym ciągu czasowym, nie tylko do najbliższych wyborów. O myślenie perspektywiczne, a nie o tym jak ograniczyć przeciwnika, czy uzyskać jak najlepszy wizerunek. Myślenie o tym, jak przygotować Polskę na wyzwania obecnego czasu i co zrobić, żeby nadać impuls rozwojowy na tyle silny, żeby Polska była w stanie doścignąć europejską czołówkę. Również co zrobić, żeby Polska była ważnym graczem na terenie Unii Europejskiej, a nie tylko kimś, kto dostosowuje się do tych, którzy wyznaczają główny nurt.
W wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy” pani Beata Szydło mówi, że „trzeba będzie pokazać, w jakim stanie państwo zostawia obecna koalicja, bo nie liczę na to, że Ewa Kopacz rozliczy się z ośmiu lat rządów PO i powie, jaka jest rzeczywistość”. W jaki sposób PiS będzie mógł pokazać, w jakim stanie jest Polska?
Warto zrobić jakiś raport, podsumowanie. Jeżeli PiS dojdzie do władzy będzie musiał opisać w jakim stanie jest państwo. Władza serwuje nam propagandowe historyjki, które mówią, że jesteśmy jedynym krajem, który się tak rozwija. Rząd nie mówi z jakiej perspektywy pozycyjnej startujemy, nie mówi kosztem czego to się dzieje. Mówi tylko o rozwoju PKB, a nie o tym ile długów Polska zaciągnęła. Nie słychać nic o tym, czy ten rozwój buduje trwałe podstawy dla realnego rozwoju. Uważam, że należałoby coś takiego zrobić, o czym mówi Beata Szydło.
Myślę jednak, że poniekąd Ewa Kopacz sama rozlicza się z tych ośmiu lat rządu. Proszę zwrócić uwagę, że w tej chwili zaczyna mówić, że podejmuje działania programowe… po ośmiu latach! Mówi, że trzeba zacząć pracować nad programem… Pytam wobec tego co robiono przez te osiem lat?
Platforma zredukowała wszystko do takiej zewnętrznej gry propagandowej – tego co nazywa się marketingiem politycznym. Chodziło tylko o to, jak dopchać się do następnych wyborów.