Amerykańskie wojsko ma sześć miesięcy na wcielenie w życie antygenderowej reformy prezydenta Donalda Trumpa. Waszyngton jest zdeterminowany, by usunąć z armii osoby mające problemy z własną płcią; to koniec wprowadzanej za czasów Obamy głupoty, gdy w wojsku mogli służyć ,,transgenderowcy''.

O planach poinformował amerykański ,,Wall Street Jorunal'', pisząc, że Pentagon zdecydował o zakazaniu armii zatrudniania osób ,,transgender'' oraz wydawania pieniędzy na procedury medyczne związane z ich ,,problemami'' (co sprowadza się zwykle do chemicznego i chirurgicznego okaleczania ciała celem wywołania estetycznego wrażenia ,,zmiany'' prawdziwej płci).

Sam Donald Trump w jednym ze swoich wpisów na Twitterze poinformował, że nie akceptuje ,,gigantycznych medycznych kosztów i zamiesznia'' powodowanego przez ,,transgenderowców'' w armii. A dochodziło do naprawdę skrajnych głupot; jak podaje portal ,,Life Site News'', wojsko przygotowywało się nawet do wprowadzenia pryszniców, w których mężczyźni udający kobiety mogliby kąpać się razem z prawdziwymi kobietami.

W amerykańskiej armii nie można służyć ze względu na wiele zaburzeń psychicznych; a tym właśnie jest twierdzenie, iż jest się innej płci (co, jak zauważa portal ,,LSN'', przyznaje nawet Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne).

Decyzja Donalda Trumpa to bez wątpienia krok ku normalności. To przede wszystkim sygnał i znak, że armia nie może akceptować żadnych ideologicznych głupot. Oby podobne myślenie stało się powszechne także w innych sferach, zarówno w USA, jak i w Europie. Czas genderystom pokazać, gdzie ich miejsce: w gabinecie psychiatry!

mod/life site news