Andrzeja M. opowiedział śledczym o sieci korupcji w ministerstwie.

Zeznania relacjonuje „Newsweek”. Andrzej M. podał śledczym listę firm, które miały ustawiać przetargi. Wśród nich według prokuratury wyróżniały się trzy: HP, IBM i Netline. To one kupowały Andrzejowi M. samochód, motor BMW i sprzęt AGD wart setki tysięcy złotych. Były dyrektor opisał, jak od przedstawicieli firm robiących interesy z państwem dostawał pieniądze na budowę domu na Mazurach i iPada. Według niego łapówki brali wszyscy: od ABW po Straż Graniczną. Najgorzej miało być w w ministerstwie i Komendzie Głównej Policji. Andrzej M. zeznał, że w policji ustawiano przetargi pod spółkę Netline w czasie, kiedy policja prowadziła już śledztwo w sprawie prania brudnych pieniędzy przez członka zarządu tej firmy. Sam Andrzej M. wymuszał daniny dla siebie nawet wtedy, kiedy był już na celowniku CBA.

Andrzej M. był dyrektorem Centrum Projektów Informatycznych w MSWiA. CPI odpowiadała  za realizację najważniejszych rządowych projektów IT: pl.ID, ePUAP, system łączności służb, obsługę prezydencji w Radzie UE, e-usługi dla policji, a także numer alarmowy 112. W lipcu 2010 r. Andrzej M. został zwolniony, a w październiku 2011 r. trafił na kilka miesięcy do aresztu. Jest podejrzany o przyjmowanie korzyści majątkowych o łącznej kwocie 3,1 mln zł, a także o wypranie połowy otrzymanych pieniędzy. Najwyższa jednorazowa łapówka miała wynieść 730 tys. zł. Media podają, że teraz mógłby zostać tzw. małym świadkiem koronnym, czyli współpracować z policją w zamian za zmniejszenie wyroku, ale prokuratura na razie tego nie potwierdza.

Kja/Newsweek.pl/„Tygodnik Solidarność”