W całej Polsce jest 100 tysięcy wolnych miejsc pracy dla kierowców. I to mimo faktu, że legalnie ciężarówki w naszym kraju prowadzi już 80 tysięcy Ukraińców. Zapotrzebowanie rośnie, chętnych nie ma - bo praca, choć dobrze płatna, jest bardzo uciążliwa.

Według Związku "Transport i Logistyka Polska" największy jest deficyt w mniejszych miastach i na wsiach. Emigracja do dużych miast oraz za granicę całkowicie wydrenowała lokalne zasoby ludzkie. Żeby ciężarówka dobrze pracowała, powinno być najlepiej 1,5 kierowcy na pojazd, ewentualnie 1,2 kierowcy. Zazwyczaj w Polsce jest jednak 1 kierowca na 1 pojazd, a to powoduje problemy firm.

Średnie wynagrodzenie zawodowych kierowców ciężarówek to 6 tys. zł na rękę; bywa, że i 10 tysięcy. Ale chętnych brakuje. Za kierownicą trzeba bowiem spędzać całe tygodnie bez powrotu do domu. Zwłaszcza dla ludzi młodych to wielki problem.

Muszą zostawiać narzeczoną, żonę, małe dzieci. Przewoźnicy zastanawiają się, jak poprawić tę sytuację. Można jednak zrobić niewiele.

Jednym z kroków jest praca na rzecz zmniejszenia pustych przebiegów, z drugiej strony - zastępowanie floty małych pojazdów większymi, co pozwala jednemu kierowcy wykonać nawet trzykrotnie większą pracę w tym samym czasie.

bsw/rmf24.pl