Wydarzenie z 8 listopada niewątpliwie wprawiło wiele osób w dramatyczne osłupienie. Wiadomość o pokazie mody (i to w jakim stylu!) przeszyła wiele serc jak strzała, zadając ból i wprawiając w dziwny stan. Pojawiły się pytania: Kto na to wyraził zgodę? Jak to się stało, że w kościele przeznaczonym wyłącznie do liturgicznych spotkań z Najwyższym doszło do paradowania modelek w co najmniej dziwnych strojach?

Chwila zawieszenia i jest odpowiedź. Kuria Warszawska wyjaśnia. Proboszcz został wprowadzony w błąd. Miał być pokaz ślubnych strojów, pokaz zamknięty. Oświadczenie ma wszystko wyjaśnić i sprawę zamknąć. Według mnie nie zamyka i nie wyjaśnia.

Po pierwsze, skoro Proboszcz wydał zgodę, niech się wytłumaczy. Jego decyzja (jeśli do niego należy) była bardzo kontrowersyjna. Dramatyczna i wręcz można powiedzieć podjęta nie w duchu wiary. Jeśli ktoś inny za tym stoi, niech ma odwagę się przyznać. Po drugie domyślam się, że taki pokaz nie był darmowy i ktoś komuś zapłacił spore pieniądze. Skoro została poważnie naruszona nawet ustna umowa, łamiący umowę powinien ponieść konsekwencje. Po trzecie jeśli za ten pokaz zostały wzięte pieniądze, według mnie w ramach zadośćuczynienia powinny być przekazane na cel dobroczynny jako jałmużna. Wszak jak mówi Słowo, ona gładzi grzech. Nie wyobrażam sobie aby pieniądze w ten sposób "zarobione" zostały przyjęte, jakby się nic nie stało.

Rzecz ostatnia. Skoro ten pokaz miał taki wymiar delikatnie mówiąc, ocierający się o profanację powinno odbyć się nabożeństwo przebłagalne. Panie Jezus, grzeszymy jesteśmy słabi, upadamy, podejmuje często głupie i bez wiary decyzje. Twojemu jednak miłosierdziu zawierzamy siebie samych. Chcemy na nowo się narodzić w Tobie.

Marcin Radomski OFM Cap

Oprac. MBW