Biskup Henryk Tomasik, delegat Episkopatu Polski ds. Światowych Dni Młodzieży, opowiadał w rozmowie z "Idziemy" o tym, co po krakowskich dniach pozostanie w naszych sercach i umysłach.

Biskup Tomasik oceniając, Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, był lekko zawiedziony frekwencją. Jego zdaniem na Błoniach i w Brzegach mogło być jeszcze więcej ludzi, jednak podkreślił, że ci, którzy uczestniczyli w spotkaniu z Ojcem Świętym, pokazali prawdziwą klasę. 

Podkreślał wrażenie, jakie zrobił na nim... stadion Cracovii, który choć wypełniony po brzegi, był jednoczesnie wypełniony ciszą i kontemplacją podczas katechez. Podobnie niesamowicie wyglądało wiele miejsc Krakowa w ostatnich dniach lipca. 

Śpiewy, tańce, modlitwa, tłumy ludzi oddających się refleksji, a przy tym radośnie cieszących się ze swej obecności w Krakowie i ze spotkania z Chrystusem - jak mówił biskup Tomasik, te chwile są nie do powtórzenia i na pewno na długo zostaną w naszych umysłach. 

Na szczególne docenienie zdaniem biskupa zasługują też wolontariusze, którzy przez cały czas trwania tego historycznego wydarzenia byli gotowi nieść pomoc każdemu potrzebującemu. W dużej mierze to dzięki ich ofiarności ŚDM były tak udane. 

Jak dodawał biskup Tomasik, w Krakowie zrealizowały się dawne słowa papieża Jana Pawła II o Światowych Dniach Młodzieży, który przepowiadał, że impreza ta stanie się żywą ikoną Kościoła pielgrzymującego po drogach świata. 

Świadectwo wiary, a zarazem drogowskaz pozostawiony przez Franciszka - tak polski biskup podsumował ŚDM. Jego zdaniem dwa mocne symbole, które utrwalą się po tym wydarzeniu to kanapa oraz buty - oba wzywające nas właśnie do dalszego pielgrzymowania, walki i pójścia za Jezusem. 

emde/idziemy.pl