Rosyjski dysydent Aleksander Bondariew krytycznie ocenia spotkanie Emmanuela Macrona z Władimirem Putinem. W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim na antenie Radia WNET Bondariew przekonuje, że Macron pokazał uległość, zachowując się inaczej, niż przywódcy zachodni robili wcześniej.

"Ustępstwa są i to są poważne. Pierwszym punktem jest walka z terroryzmem. Moskwa od półtora roku mówiła, że bez współpracy z Rosją, akty terrorystyczne będą kontynuowane. Dla wszystkich było jasne, że Moskwa jest związana z tymi aktami terrorystycznymi, ale nikt z liderów europejskich nie poddawał się temu szantażowi. Macron jest pierwszy. On się zgodził, żeby stworzyć rosyjsko-francuską grupę w sprawie terroryzmu. Tego Putin chciał od półtora roku" - powiedział Bondariew.

Zdaniem dysydenta Putin wygrywa także w sprawie Ukrainy. Rozmowy ciągną się w nieskończoność, a tego właśnie chce kremlowski reżim. Dodatkowo coraz mniej pewne jest, że sankcje nałożone na Moskwę zostaną utrzymane. W mediach tymczasem można przeczytać peany o bohaterstwie Macrona, bo ma lepszą aparycję od Putina...

mod/wnet.fm