Wczoraj Rosja obchodziła rocznicę wypędzenia Polaków z Kremla. Dla Putina to najlepszy, propagandowy czas, podczas którego straszy swoich podwładnych Polakami. Dlatego po zdobyciu władzy, Putin zdecydował że Rosjanie będą obchodzić Dzień Jedności Narodowej, rokrocznie 4 listopada. "Dla Rosjan 4 listopada jest dniem zakończenia smuty oraz datą upamiętniającą Dymitra Pożarskiego i Kuźmę Minina, którzy w 1612 r. zorganizowali powstanie narodowe i wypędzili z moskiewskiej twierdzy wojsko polsko-litewskie" - przypomina rp.pl.

Jak wiemy z dnia na dzień Rosja tonie w długach, gospodarka chwieje się w posadach, a wszystko przez wojnę jaką Putin wywołał na Ukrainie. Dlatego zostaje mu tylko propaganda, straszenie zwykłych Rosjan Polską, itd.   Putin na wiecu wczorajszym powiedział: "W tym roku zmierzyliśmy się z trudnymi wyzwaniami, lecz tak jak wielokrotnie w historii naród nasz odpowiedział konsolidacją, wzrostem poziomu obyczajności i religijności. Żadne groźby nie zmuszą nas do rezygnacji z naszych ideałów i wartości".

Również patriarcha Cyryl I, mówił językiem propagandy: " Dziś obce kraje wprowadzają przeciwko nam sankcje. Głównym ich celem jest to, by ludzie przestali myśleć o interesie państwa, a zaczęli myśleć wyłącznie o sobie – powiedział podczas nabożeństwa patriarcha. – Rosja nigdy się nie bała swoich wrogów, których zawsze pokonywaliśmy, nawet gdy byliśmy słabsi".

Cóż, widać że Rosja boi się, że znów wrócimy na Kreml. Niczego nie można wykluczyć , ale Rosjanie zatęsknijcie wpierw za nasza słoniną i jabłkami...

tag/mod/rp.pl