Na wstępie gdybyś mógł przybliżyć swoją postać czytelnikom Frondy. Dlaczego realizujesz się akurat w muzyce? Reggae, dancehall, hip-hop, najpierw udzielałeś się w zespołach, teraz kariera solowa, opowiedz coś więcej o swojej twórczości.


- Dlaczego muzyka? Bóg tak chciał. Wychowałem się na hip-hopie. Jak byłem mały, mieszkałem w Afryce, w Gabonie. Tam usłyszałem utwór Technotronic Pump Up The Jam, od tego się wszystko zaczęło. Wiadomo w tamtym czasie w Afryce mogłem usłyszeć to co wszędzie leciało, czyli Vanilla Ice, MC Hammer. Potem przyszedł czas na zgłębianie hip-hopu na poważnie. W karierę solową uderzyłem, aby nie być od nikogo zależnym. Tworząc „Świadectwo” powróciłem do muzyki, która była moją pierwszą miłością – hip-hop lat 90’. Był czas, kiedy przez 5-6 lat, odszedłem od tego nurtu bardziej w zajawkę reggae czy dancehall.  To trochę inny świat niż rap. Nawet się wszystko inaczej nazywa (np.: zamiana ról MC na DJ – przyp. red.) Podszkolił mnie w tym Abselektor, z którym współtworzyłem Bass Medium Trinity. Był to lajtowy i imprezowy czas. To wszystko hulało, wkręciłem się w ten styl oparty na riddimach (rytmach na których nagrywa wielu artystów reggae – red.). Natomiast kultura rastafarian w Polsce, nikogo nie obrażając, kończy się na paleniu gibonów i noszeniu dredów. Gdyby to było na serio, polscy rastafarianie nosiliby pod pachą Biblię Króla Jakuba i godzinę dziennie poświęcali na jej zgłębianie. Niby jest to jakaś odskocznia dla młodych ludzi dla których kościół okazał się… zbyt nudny. Mam przykład ze swojego życia. Mieszkałem 14 lat w Afryce, uczestniczyłem w mszach św., a był to kościół misyjny. Wszyscy tam radośnie śpiewali. Byli w to bardzo mocno zaangażowani. Msza była radosnym manifestowaniem swojej miłości do Boga. Nawet osoby, które stały z boku i się temu przyglądały czuły się głupio, że nie dają się porwać takiej atmosferze. Gdy po takich doświadczeniach trafiłem na mszę w Polsce, odebrałem to w jeden sposób…nuda. Odszedłem od Kościoła, poszukiwałem innej alternatywy. I uciekłem w taki pseudorastafarianizm. A co do robienia muzyki to po Bass Medium Trinity dołączyłem do Jamala, ale to już teraz rozdział zamknięty. Obecnie robię muzykę samemu i wróciłem do nurtu na którym się wychowałem. Gdy tworzę solo to nikt mi się nie wtrynia (śmiech). 

 

/

 

Na płycie usłyszymy absolutną ekstraklasę polskie sceny rapowej: Gural, Abradab, OSTR, Proceente, Hi-Fi Banda, ciężko było zebrać tak wybitną ekipę?


- Nie za bardzo, od kiedy jestem na scenie muzycznej, zdążyłem się z tymi wszystkimi ludźmi dobrze zapoznać. W zasadzie to była kwestia jednego telefonu. Ostry mi już dłuższy czas temu mówił: człowieku, jak będziesz robił solówkę to ja się dogrywam. Wcześniej też nagrywałem wspólne kawałki z Abradabem. Co do Gurala to, ten wariat przyjechał do mnie, napisał tekst na miejscu, nagrał zwrotkę za pierwszym razem i zawinął się do domu (śmiech).


W kawałku „Świadectwo” opowiadasz o swoim nawróceniu, ten ważny, duchowy  i przełomowy moment w twoim życiu pojawia się też w innych utworach. Gdybyś mógł przybliżyć czytelnikom kiedy to nastąpiło i co oznacza dla twojego życia? I czy winien wynikać z tego jakiś przekaz dla innych?


- Nastąpiło to w 2007 roku.  Dla mojego życia był to punkt zwrotny. Przełomowy. Człowiek szuka całe życie czegoś i nagle to znajduje. Jest to wielki dar za którym, idzie odwaga i spokój jednocześnie. Odwaga, która pochodzi od Ducha Świętego, żeby człowiek się nie lękał, tego co ma szerzyć - naukę Pisma Świętego i wartości, które ze sobą nosi Ewangelia. W Ameryce Płd. mówi się tak: Jeśli Bóg jest ze mną to któż jest przeciwko mnie. To jest dokładnie myślenie, które jest aplikowane przez Wszechmogącego. Następnie po nawróceniu ważna jest konieczność dawania swojego świadectwa. Dla mnie takie świadectwo to właśnie… napisanie kawałka i nagrywanie. Czy np.: przedsięwzięcie z medalikiem Św. Benedykta, który załączyłem do albumu, przeciwko atakom złego ducha. A dostałem od Boga namacalny dowód. Cały życie spekulowałem, miałem mnóstwo wątpliwości, ale dostałem znak. Miałem wizję, objawiła mi się Matka Boża. Brałem też udział w rekolekcjach w Gdańsku na Morenie. Gościem wtedy był znany katolicki charyzmatyk ojciec John Bashobora z Ugandy. Ma szczególne namaszczenie do walki ze złymi duchami i odprawianiem egzorcyzmów. Naprawdę szczególne namaszczenie. I zobaczyłem to na własne oczy. Ci, którzy byli opętani padli bezwładnie na ziemię na widok Najświętszego Sakramentu. Widziałem wojnę Dobra ze Złem. To co się działo wtedy w kościele to była miazga. Byłem jak Św. Tomasz, zobaczyłem, dostałem dowód, cios w twarz.. „Jak teraz nie uwierzysz to jesteś hipokrytą” – zreflektowałem się. Przez pierwszą godzinę nawrócenia zadawałem sobie pytanie: jak ja innym wytłumaczę to co widziałem? Teraz mówię ludziom - idźcie na rekolekcję, zobaczycie i uwierzycie. To pewne. A pamiętać też należy o błogosławionych, którzy nie widzieli a uwierzyli…


W jednym z utworów nazywasz aborcję po imieniu, określając ją jako niemoralną. Wielu populistów wymachuje sztandarem prawa do aborcji. Zazwyczaj poklask zdobywa właśnie taka postawa. Ludziom, którzy sprzeciwiali się zabijaniu nienarodzonych przyklejono łatkę oszołomów i ciemnogrodu. Nie bałeś się, że poruszając tak kontrowersyjny temat możesz ściągnąć na siebie krytykę pewnych wpływowych środowisk?


- Nie bałem się zupełnie. Trzeba pamiętać, że ludzie są często ignorantami. Nie chcą przyjmować do wiadomości jednej prostej rzeczy, życie człowieka składa się z 3 faz. Jest życie prenatalne, życie od narodzin do wieku świadomego i od wieku świadomego do śmierci. Takie jest właśnie życie człowieka. I umówmy się szczerze, że żadna z tych późniejszych faz nie miałaby miejsca gdyby nie ta pierwsza. To oczywiste. A druga sprawa, że człowiek sam nie jest odpowiedzialny za swoje życie prenatalne, więc nie ma możliwości decydowania o własnej śmierci jak w przypadku eutanazji. A to oznacza, że to ktoś jest za nasze życie prenatalne odpowiedzialne. Ludzie którzy twierdzą, że któregoś dnia nagle jest życie a wcześniej go nie było zwyczajnie się mylą. To jest cały proces. Bezwątpienia proces z wielkim udziałem Pana Boga, który powiedział: to nie Wy jesteście odpowiedzialni za wzrost tylko Ja. Możecie sobie podlewać wiecznie swoje rośliny, jeśli ja nie będę chciał, aby one urosły, one nie urosną. Udział Boga jest w tym największy. Każda śmiercionośna ingerencja człowieka w ten proces jest godna potępienia. Należy również pamiętać, że 99% naukowców nie ma wątpliwości co do tego, że w momencie samego poczęcia już jest życie. Nie można temu zaprzeczyć. Nie można być hipokrytą. Poza tym kiedy ktoś się nawraca, traktuje Pismo Święte a szczególnie Ewangelię jako „instrukcję obsługi życia” i przyjmuję pewne prawdy takimi jakimi one są a nie takimi jakimi by chciał by one były.

 

/

 

Można odnotować mały sukces, ponieważ udało się uchronić przed odrzuceniem obywatelską inicjatywę chroniącą życie od poczęcia. Niestety takie projekty to wyjątek. Jeśli  polityka powinna być pewną misją to w naszym kraju niestety raczej przypomina ona latający cyrk Monty Pythona. Co sądzisz w ogóle o naszej klasie politycznej?

 

- Wiesz, co Ci powiem. Ja jestem już do tego stopnia przyklejony do moralnych wartości, że chciałbym, aby np: p. Cejrowski był Prezydentem. Właśnie człowiek z takimi wartościami i z takim podejściem powinien być głową państwa. W ogóle trzeba wrócić do ideałów. Tak jak kiedyś, Prezydent ma być „królem”, mężem stanu, ma być świadomy swoich wyborów. Powinien się modlić przed Najświętszym Sakramentem i prosić Ducha Świętego o natchnienie. A co do klasy politycznej? Taktyka dzielenia Polaków na obozy tak, aby się zwalczali, to niepoważne. Tyle mogę powiedzieć. 

 

Zostając w temacie politycznym. Wczoraj oficjalnie ogłosił niepodległość Południowy Sudan. Nasi bracia chrześcijanie mają wreszcie swoje państwo. Jak to skomentujesz?


- Jednym zdaniem: Bóg jest wielki! To musiała być bardzo wymodlona akcja. Poproś a dostaniesz. Po latach wojny religijnej, krwawej masakry, wygrali. 

 

Postanowiłeś część dochodów ze sprzedaży albumu przeznaczyć na szczytny cel. Nie co dzień spotyka się tak szlachetną postawę. Opowiedz coś więcej o tym, jak rodził się ten pomysł i jak wyglądają szczegóły?

 

- Jak to mogę skomentować: Dziesięcina - tak po prostu. Pomysł narodził się z Pisma Św. W Starym Testamencie jest wzmianka o tym by oddać jedną dziesiątą swoich dochodów na szczytne cele. Postanowiłem wdrożyć ten temat w życie. Gdyby każdy człowiek oddawał część dochodów na szczytne cele, świat byłby o niebo lepszy. 

 

Wiesz, w kręgach tzw. „salonu” - osobie uduchowionej, poważnie traktującej Pismo Święte, przyczepia się łatkę „katola”…

 

- Na facebooku mam w dziale religii wpisany „ultra katol” (śmiech). Nie obchodzi mnie, co mówi „salon”. Ja i tak wole kuchnię (śmiech). Oni też w końcu trafią do Kościoła, zobaczysz. Niech sobie teraz mówią, co chcą. 

 

Jak oceniasz te wszystkie tzw. „parady równości” i inną działalność gejowskich aktywistów? Zwłaszcza, że wystarczy poddać pod wątpliwość czy to co robią jest moralne, a już zostaniesz nazwany faszystą.

 

- Moda taka. Modne jest propagowanie niemoralnych treści. Oni są tyle lat w telewizji, że w końcu część społeczeństwa to akceptuje. A mogą mnie nazywać faszystą jak sobie chcą, spoko - MC faszysta (śmiech). To oczywiście jest niemoralne te wszystkie parady, ja się pod tym nie podpisuję. Nie będę natomiast wyskakiwał i im mówił: słuchajcie, w Piśmie Świętym jest napisane, że jesteście obrzydliwi w oczach Boga. Natomiast jak mi zaczną dziecko indoktrynować w szkole to chyba będzie czas na to by jakąś partyzantkę uruchomić (śmiech). 

 

Ludziom, którzy znają hip-hop tylko powierzchownie kojarzy się on z gaciami spuszczonymi do kolan, jointami, łańcuchami, i w ogóle gangsterką. Tymczasem rymujesz o miłości do Boga, a nie dragach. Wielu może się podrapać po głowie i spytać: a to w ogóle jeszcze jest hip-hop jak rymujesz o miłości do Jezusa?

 

/

 

- Ja nie chcę szufladkować, że robię chrześcijański hip-hop. Robię hip-hop i mówię o takich rzeczach, inni robią swój rap i nawijają o innych rzeczach. Na pewno palenie jest jakimś atrybutem blisko kultury hip-hopowej, ale ja akurat tego nie chcę propagować. Kościół potępia palenie jonitów. Natomiast widziałem ludzi, którym odwalała korba po wódce, sporo osób ma z tym problem. Działanie marihuany jest inne niż działanie alkoholu. Jednak nie widzę sensu w tym, by propagować swój nałóg. Jakikolwiek by on nie był. 

 

Album promuje utwór „Będzie lepiej”, który zdaję się być odtrutką na to co młodzi słyszą z mediów: jesteście beznadziejni, przyszłość żadna, nieuki. I ta wieczna sugestia, że Polacy są gorsi od innych. Jaka myśl przyświecała przy wybieraniu tego utworu na pierwszy singiel? Młodzi Polacy mogą liczyć, że będzie lepiej?

 

- Wiesz co, ja chciałem przede wszystkim zrobić dobry uczynek dla Boga. I pomyślałem sobie, że mogę to zrobić nagrywając wypasiony kawałek. Taka myśl mi się narodziła jak tworzyłem ten track: to będzie dla dzieciaków i wszystkie pieniądze z kawałka idą na potrzebujące maluchy. Zadzwoniłem do Proceente i zapytałem go: masz numer do Hi-Fi bandy? A dalej już poszło. Mówię chłopakom: Słuchajcie, mam kawałek na płytę i chce was zaprosić. Wysłałem im bit, oddzwonili za 5 minut - Kto ci zrobił ten bit człowieku? Sam go zrobiłem – odpowiedziałem. Przyjechali do LWW studio, nawinęli, Hades nagrał swoją zwrotkę na raz. Dograli się, powstał singiel, poszedł na kanał PROSTO TV, a licznik wejść nabił na pół miliona. Konkretnie. Najważniejsze, że dzieciaki na tym skorzystają. Cały dochód z praw autorskich za singiel Będzie Lepiej zostanie przekazany Caritasowi Archidiecezji Poznańskiej. 

 

Co sądzisz o prężnie tworzącej się w Polsce scenie gospel rapu?

 

- Nie chcę powiedzieć nienawidzę, ale bardzo, bardzo nie lubię zamkniętych kręgów. Szufladki, dzielenia na taki, a nie inny rap. Dzielenia na taki obóz, a nie inny. Tworzymy po prostu hip-hop, a rymujemy o tym, co nas dotyka. 

 

Hip-hop, reggae, dancehall, teraz nawet bluesowe klimaty (Album „Świadectwo” wyjdzie również w aranżacji akustycznej). Tworzysz muzykę, piszesz teksty, rapujesz, grasz koncerty, normalnie człowiek renesansu. Poza tym wszystkim jest jeszcze jakaś dziedzina w której się realizujesz?

 

- Spotkania z młodymi ludźmi. Mam przewodnika duchowego, księdza Przemka, który dzwoni do mnie i zaprasza na różne spotkania z młodzieżą. W ciągu roku szkolnego dostaję tylko sygnał: o tej porze i tego dnia zapraszam – przyjeżdżam, spotykam się, opowiadam jak się nawróciłem. Reakcje są bardzo dobre, odbiór jest pozytywny. Po takich spotkaniach ludzie potrafią dzwonić do mnie i mówić: Frenchman coś mnie tknęło. Super akcja. Albo, co lepsze - dzwonią do mojego spowiednika. Dla mnie to bardzo ważne. 

 

W utworze „O Sielance” zafrapowały mnie te latawce. Od razu kojarzą mi się z arabskim i afrykańskim kręgiem kulturowym, gdzie jest to bardzo popularna forma rozrywki dla młodych ludzi. Czy traktować to jako sentymentalny powrót do dzieciństwa spędzonego w Afryce?


 - Nie, było mi do rymu po prostu (śmiech). A tak poważnie chodzi oto, że coś leci bezsilnie, nic nie robi, a leci. Nie ma silnika, a szybuje. Właśnie w niedzielę odpoczywamy, relaksujemy się. Spędzamy czas z rodziną w kościele, a potem w parku na spacerze, spotykając się z przyjaciółmi, a nie w hipermarkecie. 

 

To w takim razie dorobiłem ideologię (śmiech). Jest ktoś z polskiej sceny z kim chciałbyś nagrać kawałek?

 

- Z Łoną, z B.O.K. – chłopaki naprawdę robią dobry rap. Chciałbym nagrać numer z Hemp Gru. Wilku i Bilon (raperzy z Hemp Gru) mieli być już na „Świadectwie”. Niestety za późno do nich zagadałem. Mieli natłok wszystkiego (featuringi), musieli zajmować się swoją firmą. A to naprawdę konkretna instytucja (Diil Gang – przyp. red.) i jest czego pilnować. Mam do chłopaków wielki szacunek, co roku podobno biorą udział w pieszej pielgrzymce do Częstochowy i mają dużo poparcie dzieciaków z ulicy. Jak jechałem do nich dogadywać gościnne zwrotki to kupiłem im krzyż benedyktyński na ścianę. To patrioci. Raczej z bibułką niż z kieliszkiem (śmiech). 

 

A ktoś spoza polskiej sceny?

 

- To na grubo! Busta Rhymes! Q-Tip! Krs-One! Shabba ranks…. 

 

Chcesz na koniec coś przekazać czytelnikom Frondy (i nie tylko…)?

 

Nie lękajcie się, jeśli Bóg jest z wami, nikt nie będzie przeciwko wam. Spędzajcie czas z rodziną. Pamiętajcie, że życie i wiara są jak rośliny które trzeba podlewać, a czynić to możemy za pomocą modlitwy. Słuchajcie dobrej muzyki, bo niektórzy potrafią słuchać chłamu (śmiech). Pozdrawiam czytelników Frondy.

  

Dzięki za wywiad

 

Dzięki

 

Rozmawiał Michał Zawisza Bruszewski


 

Płyta jest dostępna w sklepie Chrześcijańskie Granie.

 

Płyty z autografem artysty można zakupić zgłaszając się pod adres mailowy: deejaylifesaver@gmail.com (mail z dopiskiem o autografie).


Autorem opublikowanych zdjęć jest TOMEK PIRÓG.

 

/