Prezydent Słupska i "zawodowy gej", Robert Biedroń, został zaproszony do jednego z słupskich przedszkoli. Wspólnie z dziećmi miał sadzić kwiaty.

Najwidoczniej wydawało mu się, że ze swojej działalności, przede wszystkim na korzyść ruchu LGBT, jest znany nawet wśród najmłodszych. W pewnym momencie zapytał więc dzieci, czy wiedzą, kim jest i jak się nazywa.

I tu okazało się, że "Prezydent może być tylko jeden", bo przedszkolaki zawołały: "Andrzej Duda!"

-"Jak?"- Zdziwił się prezydent Słupska, więc dzieci powtórzyły: "Andrzej Duda".

W odpowiedzi Biedroń roześmiał się i powiedział: "Tak, tak. Nazywam się Andrzej Duda".

Przedszkolanki szybko wytłumaczyły dzieciom, "kto zacz". Ciekawe czy nakreśliły jego działalność "zawodową"...

Mamy jednak nadzieję, że piosenka o sadzeniu kwiatków na wiosnę nieco pocieszyła Biedronia. Ciekawe czy podarował dzieciom "Homo-elementarz" z Biedronki.

JJ/radiogdansk.pl