Takie dziwne konfiguracje pojawiły się w polskiej przestrzeni publicznej po wywiadzie Jacka Protasiewicza dla tygodnika "Wprost". Wiceszef europarlamentu powiedział, że za pół roku polski premier otrzyma propozycję objęcia funkcji przewodniczącego Komisji Europejskiej i będzie musiał podjąć trudną decyzję.

Jaki cel ma Protasiewicz puszczając w eter takie informacje? Po pierwsze: podbijanie stawki w walce o europejskie stanowiska:  "Chłopaki w Ujazdowskich (KPRM) się zorientowali, że popełnili błąd, zbyt szybko oznajmiając, że premier nie jest zainteresowany Brukselą, i teraz chcą z impetem wrócić do gry, aby powalczyć o inne stanowiska - przewiduje ważny polityk PO w tygodniku Wprost. Albo jest to wylewanie fundamentów pod wybory parlamentarne w 2015 r: "Z Donaldem obciążonym dwiema kadencjami rządów kampania wyborcza będzie o wiele trudniejsza niż z Donaldem europejskim liderem. Nasi wyborcy kochają Polaków na ważnych stanowiskach za granicą - przekonuje współpracownik szefa rządu. 

Czy Donald Tusk mógłby zastąpić Hermana Van Rompuya? 

mod/Wprost